Znamy więcej szczegółów piątkowej tragedii na torach w Barcicach w gminie Stary Sącz.
20-letni starosądeczanin, który jechał volkswagenem golfem wiózł leki dla swojej babci, do której domu zmierzał najkrótszą drogą. Na tej trasie musiał przejechać przez przez niestrzeżony przejazd kolejowy nieopodal kościoła w Barcicach. Wpadł wprost pod pociąg jadący kursem z Nowego Sącza do Piwnicznej.
Pociąg roztrzaskał samochód. Częściowo wgniótł go pod swój przód i pchał przed sobą aż do chwili zatrzymania się, czyli przez niemal 200 metrów.
Siła uderzenia w pociągu w volkswagena golfa była tak duża, ze kierowca został wyrzucony z auta na odległość około 30 metrów. Upadł nieopodal torów.
Tam, jako pierwszy znalazł się przy nim jeden z druhów miejscowej Ochotniczej Straży Pożarnej, który przypadkowo był w pobliżu. Podjął reanimację, bo stwierdził, że młody człowiek nie oddycha, a tętno nie jest wyczuwalne.
Bardzo szybko na miejsce wypadku dotarła barciczańska OSP, bo miejsce wypadku dzieli od remizy zaledwie ćwierć kilometra. Szybko docierały tam również wozy innych służb ratowniczych, w tym karetki pogotowia i wozy PSP z Nowego Sącza.
WIDEO: Jak się zachować w przypadku kolizji, a jak w czasie wypadku? - rady policjanta
Autor: Joanna Urbaniec, Gazeta Krakowska