Od początku wybuchu wojny w Ukrainie powiat wadowicki przyjął już ok 3,5 tysiąca uchodźców z tego kraju.
W Starostwie Powiatowym w Wadowicach zapewniają, że współpraca między podmiotami i osobami prywatnymi, które udzieliły im schronienia a gminami i powiatem układa się dobrze. Podobnie współpraca między powiatem a służbami wojewody małopolskiego.
Jeśli pojawiają się jakieś wątpliwości, wszystkie zainteresowane strony starają się rozwiązywać je na bieżąco
mówi Jerzy Śniegowski, kierownik wydziału zarządzania kryzysowego i spraw obronnych w Starostwie Powiatowym.
Już wcześniej podczas ćwiczeń powiatowych z udziałem różnych służb i gmin, ćwiczyliśmy przyjmowanie uchodźców. Nikt wtedy nie wiedział, jak szybko taka sytuacja stanie się rzeczywistością
dodaje.
Urzędnicy nie ukrywają jednak, że często musieli improwizować, bo po raz pierwszy w swojej pracy mieli do czynienia z kryzysem uchodźczym.
- Oczywiście, nie ma świata idealnego, nie na wszystko mamy wpływ, nie wszystkiemu możemy zapobiec, ale szczególnie na tle niektórych innych regionów, sytuacja w naszym powiecie pod względem bezpieczeństwa wygląda dobrze. Bardzo za to dziękuję i policji, i straży pożarnej. Obie służby działają bardzo sprawnie. Bardzo dziękuję im także za dobrą współpracę z innymi instytucjami i samorządami. To wszystko przekłada się na wysoki poziom bezpieczeństwa w naszym powiecie - zapewnia starosta wadowicki Eugeniusz Kurdas.
Uciekający przed wojną mieszkają teraz we wszystkich gminach powiatu wadowickiego. Np. do Spytkowic przyjechało kilkuset uchodźców. Pomoc koordynuje tu Urząd Gminy, który zadbał o przekazywanie pomocy rzeczowej od mieszkańców, zakwaterowanie, wsparcie psychologiczne, opiekę zdrowotną a ukraińskie dzieci chodzą do lokalny szkół.
Gdy zaszła potrzeba doposażenia maleńkiego mieszkania przy ulicy Szkolnej 3 w Spytkowicach, które udostępniono obywatelom Ukrainy, to zwykli ludzie załatwili na własną rękę dla nich na przykład telewizor albo frytkownicę.
Schronienie w Spytkowicach znalazła m.in. pani Lilia, która przyjechała z Drohobycza pod Lwowem. Zabrała ze sobą trójkę dzieci oraz matkę. Najmłodsze z nich ma zaledwie pięć miesięcy. W Ukrainie został jej ojciec oraz mąż.
Chętnie wrócilibyśmy do domu. Na razie jednak jesteśmy w Polsce. Nie chcemy cały czas korzystać z pomocy. Chcemy iść do pracy, zarabiać i pracować dla polskiej gospodarki
podkreśla.
Bądź na bieżąco i obserwuj
- Za podpalenie domu i uśmiercenie matki groziło mu dożywocie. Dostanie dwa i pół roku
- Powiat wadowicki. Ofert pracy nie brakuje. Dla kierowcy ciężarówki 10 tys. zł
- 1 liga juniorów, Wadowice. W szlagierze wiosny SMS Oświęcim pokonał Dąb Paszkówka
- 5 liga. W szlagierze kolejki Niwa Nowa Wieś ograła Górnika Brzeszcze. Komplet wyników
- Błąd urzędników Andrychowie. Seniorzy powyżej 75 roku życia muszą płacić za bilety
