Stefan D., bezrobotny, kawaler mieszkał w Mętkowie z matką. Jeden z pokoi w domu zajmowała jego siostra Aneta z mężem Pawłem G., który pochodził z pobliskiego Balina.
Wielki Poczet Papieży czyli 258 pontyfikatów w pigułce
Stefan D. trzeźwy zachowywał się normalnie, ale gdy wypił stawał się agresywny i brutalny. Szwagra Pawła G. nazywał "leserem i nierobem", a ten nie bywał mu dłużny. Anonimowo zawiadomił też policję o agresji 58-latka. Funkcjonariusze znali rodzinę, raz nawet zabrali Stefana D. na izbę wytrzeźwień, a kilka razy byli w domu z interwencją. Do brata Stefana, Jana D., emerytowanego stróża prawa także zamieszkałego w Mętkowie, nawet zgłosił się dzielnicowy i rozmawiał o nagannym zachowaniu Stefana D. Tak do 58-latka dotarła informacja, że to szwagier doniósł na niego na komendzie. To wywołało wściekłość mężczyzny, bo o donos podejrzewał sąsiadów.
Kulminacją agresji były zdarzenia z 11 czerwca 2011 r. Stefan D. był już pijany od rana, a gdy w domu ujrzał szwagra nie przebierał w słowach. Kazał mu się wynosić do Balina, zaczął grozić śmiercią,doszło do szamotaniny. Interweniowała Aneta G. i rozdzieliła męża i brata. Wtedy Stefan D. wyciągnął wiatrówkę i załadował ją śrutem. Broń wyrwała mu z ręki jego matka. Wściekły chwycił więc nóż w kuchni, ale niebezpieczne narzędzie wytrąciła mu siostra. Atmosfera robiła się coraz bardziej napięta. Aneta G. wypchnęła męża na zewnątrz domu, ale brat Stefan D. ruszył za nim na ganek. Skorzystał z dogodnej chwili i z odległości kilku metrów mocno rzucił 33 cm tasakiem w kierunku szwagra. Ostrze trafiło go w głowę.
Ranny nie stracił przytomności, ale był w szoku. Rzucił się z pięściami na Stefana D. Z trudem ich rozdzielono. Na miejscu pojawił się Jan D. i to on z Pawłem G. pojechał do szpitala w Chrzanowie. Za kółkiem siedział jednak ranny mężczyzna. Gdy dotarli do placówki Paweł G. na izbie przyjęć zemdlał , lekarze rzucili się mu na ratunek. Operacja uratowała mu życie, bo okazało się, że ma głęboką ranę rąbaną, pękniętą kość czaszki, a jej odłamki wbiły się do mózgu. Skutki zdarzenia odczuwa do dziś.
Po odjeździe rannego Stefan D. wyszarpał jeszcze za włosy siostrę, a gdy przyjechała policja podał fałszywe dane, był agresywny, próbował uciekać i dlatego zakuto go w kajdanki. Na przesłuchaniu przyznał się do winy. Mówił, że "pobił szwagra za nic. Z nerwów uderzył go tym, co miał pod ręką". Na procesie przed Sądem Okręgowym w Krakowie przeprosił Pawła G., a przeprosiny zostały przyjęte. Sąd dlatego zastosował nadzwyczajne złagodzenie kary dla Stefana D. i za usiłowanie zabójstwa wymierzył mu karę czterech i pół roku więzienia.
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+