Wśród nich byli żołnierze kampanii wrześniowej, członkowie podziemnych organizacji niepodległościowych, gimnazjaliści i studenci, a także niewielka grupa polskich Żydów. Otrzymali oni numery od 31 do 758. Pierwszym zarejestrowanym więźniem z transportu w Tarnowie był Stanisław Ryniak, oznaczony numerem obozowym 31.
Dlaczego nie numerem 1? Polacy z Tarnowa nie byli pierwszymi osadzonymi w powstającym obozie. W maju 1940 roku trafiło tutaj 30 niemieckich kryminalistów z KL Sachsenhausen, którzy w KL Auschwitz objęli rolę więźniów funkcyjnych. Tarnowski transport był jednak pierwszym masowym transportem. Właśnie przybycie polskich więźniów politycznych uważa się za datę funkcjonowania obozu Auschwitz.
W ostatnich kilku latach rodziny byłych więźniów z pierwszego transportu przekazały do muzealnych archiwów dokumenty obozowe wraz z informacjami na temat swoich krewnych.
- Dzięki temu możliwe było ustalenie, że numerem 756 został oznaczony Józef Bałuk. Urodzony w 1890 roku w Krakowie, był długoletnim pracownikiem Polskich Kolei Państwowych. Wiosną 1940 roku został aresztowany w Krakowie, skąd przeniesiono go do więzienia w Tarnowie. Zginął w obozie 18 lutego 1941 roku. W Archiwum zachowała się co prawda fotografia tego więźnia, ale przez szereg lat nie było wiadomo, kogo przedstawia - wyjawił Szymon Kowalski z archiwum Miejsca Pamięci.
Ustalono także tożsamość więźnia nr 657. Pod tym numerem zarejestrowano Zbigniewa Nowotarskiego, urodzonego w 1914 roku w Krynicy. Był on synem Leona Nowotarskiego, wieloletniego dyrektora Zakładu Zdrojowego w Krynicy. Ukończył wydział prawa na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie, a następnie kontynuował studia na Uniwersytecie w Strasburgu. Zginął w Auschwitz w 1941 r. Również w tym przypadku Archiwum dysponowało jedynie fotografią obozową, którą teraz można było połączyć z informacjami osobowymi.
Sprawdzono też dwie największe internetowe bazy danych dotyczących ofiar drugiej wojny światowej – niemieckiego Arolsen Archives oraz krajowego Programu „Straty Osobowe i Ofiary represji pod okupacją niemiecką 1939-1945”.
- Dzięki temu, aż w kilkudziesięciu przypadkach możliwe było ustalenie dalszych losów więźniów, zazwyczaj po przeniesieniu do innych obozów oraz - dzięki odnalezieniu powojennych dat śmierci - potwierdzenie faktu przeżycia wojny. W wielu przypadkach uzupełniono lub też skorygowano posiadane wcześniej niepełne dane personalne dotyczące daty, lub miejsca urodzenia - dodał Szymon Kowalski.
Czas zaciera ślady, dlatego oświęcimscy muzealnicy cieszą się każdą nową informacją o byłych więźniach. - Cały czas trwa analiza i poszukiwanie szczegółów w zachowanych archiwalnych dokumentach – zarówno tych pochodzących z naszego archiwum, jak i tych dostępnych w cyfrowych bazach danych innych instytucji, a związanych z historią Auschwitz. Dla nas każdy nowy element, każdy nowy fakt, nawet najmniejszy, jest ważny – stwierdził dyrektor Muzeum dr Piotr M. A. Cywiński.
