Czytaj także:
Na Tomasza czekała grupa kibiców i przyjaciół. - Przejechałem 200 km. Inni chodzą na mecze, ja na boks - przyznał Artur z Radomia. Bokser zdradził plany na najbliższe dni. - Odpoczynek, lekki trening i czekanie na sobotnią walkę - tłumaczył. Adamek przekonywał, że w ogóle nie bierze pod uwagę porażki w najbliższym starciu. - Zrobię wszystko, żeby wygrać. To jest mój cel - stwierdził stanowczo i zaprosił wszystkich na stadion albo przed telewizory.- Chcę dać dobre show i dam je - nie tracił rezonu.
Nie chciał mówić o swojej dyspozycji. - Jestem zdrowy, a to jest najważniejsze. Jeśli jestem zdrowy, to znaczy, że jestem gotowy na ciężką wojnę - zaciskał zęby.
Tomasz Adamek 10 września może przejść do historii. Tego dnia na nowym stadionie we Wrocławiu stoczy bój z Witalijem Kliczką. Jeśli wygra, zostanie pierwszym polskim zawodowym mistrzem świata w wadze ciężkiej. W razie zwycięstwa nasz rodak będzie musiał skrzyżować rękawice z bratem Witalija, Władimirem.
Z lotniska pięściarz pojechał do rodzinnych Gilowic.
Serwis Wybory 2011: Najświeższe informacje wyborcze z Małopolski!
Weź udział w akcji Chcemy Taniego Paliwa! **Podpisz petycję do rządu**
Mieszkania Kraków. Zobacz nowy serwis
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!