Adrian Zieliński tuż przed Igrzyskami Olimpijskimi w Rio został złapany na stosowaniu nandrolonu. Ten sam steryd wcześniej wykryto w organizmie jego brata, Tomasza. Mistrz olimpijski z Londynu został zdyskwalifikowany na cztery lata.
Zawodnik na własny koszt zrobił badania, które wykazały, że steryd prawdopodobnie przyjął nieświadomie, w zabrudzonej witaminie B12. Jego prawdomówność potwierdziło badanie wariografem wykonane przez biegłego sądowego. Sportowiec walczy o zmniejszenie kary do co najmniej 2 lat. To pozwoliłoby mu wrócić do sportu przed IO w Tokio.
Zieliński: - Doping!? Musiałbym być wariatem [WYWIAD]
- Nandrolon dostał się do mojego organizmu bez mojej wiedzy, myślę, że ktoś chciał nam zaszkodzić, ale teraz nie ma to już większego znaczenia. Przede wszystkim chcę udowodnić, że przyjąłem steryd nieświadomie. Wyłożyłem mnóstwo pieniędzy na prawników, ekspertyzy, badania i wyjazdy, a mimo to zostałem ukarany bardzo surowo – mówił w obszernym wywiadzie dla „Pomorskiej”.
Najpiękniejsza liga świata? Takie koszykarki grają w Polsce! [zdjęcia]
Jego zdania nie podzielił jednak Panel Dyscyplinarny Komisji do Zwalczania Dopingu. Jak poinformował portal Onet, powołując się na wypowiedź Michała Rynkowskiego z Polskiej Agencji Antydopingowej dla PAP, apelacja została w całości oddalona.
Zieliński ma prawo odwołać się teraz do Międzynarodowego Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu w Lozannie. Nie wiemy jeszcze, czy z niego skorzysta.