Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Afryka jest dla Magdaleny jej drugą ojczyzną. W Polsce bywa raz w roku

Marek Podraza
Marek Podraza
Gorliczanka zakochała się w Czarnym Lądzie. Tam znalazła nie tylko męża, ale także pracę i swoje miejsce na ziemi. Na co dzień angażuje się w pomoc stowarzyszeniom ratującym dzikie zwierzęta.

„Zaliczyła” już jazdę na sześciotonowym słoniu, spacer z gepardem, karmienie hipopotama, czy przytulanie się do małego lwiątka. - Wierzę jednak, że to dopiero początek i wszystko jest jeszcze przede mną - zaczyna swoją opowieść pochodząca z Gorlic pani Magdalena de Wit, która od 2009 roku mieszka w Republice Południowej Afryki.

Magda skończyła Kromera w Gorlicach, a następnie inżynierię środowiska na Akademii Rolniczej w Krakowie i później już na stałe związała się z… Afryką. Zakochała się nie tylko w tym pięknym kraju, ale tam poznała też swego męża - Quintusa. Dzisiaj nie widzi innego miejsca na ziemi dla siebie i swojej rodziny.

Magda znalazła miłość poprzez internet

- Moja przygoda z uroczą Afryką rozpoczęła się tak naprawdę w internecie. Miało to miejsce jeszcze zanim Facebook stał się tak popularny i powszechny jak obecnie. To właśnie przez ten portal poznałam Quintusa, swojego przyszłego męża - mówi.

Początkowo ich znajomość była czysto internetowa i przyjacielska. - Z biegiem czasu wymiany wiadomości przestały nam wystarczać i dla nas obojga stało się oczywiste, że musimy się spotkać i poznać w realnym świecie. Idealnym do tego miejscem, była właśnie Afryka, skąd Quintus pochodzi - opowiada pani Magda.

Początkiem 2009 roku po raz pierwszy wyjechała do Graskop To małe miasteczko w Republice Południowej Afryki. Dwutygodniowy pobyt minął błyskawicznie. Kilka dni nad oceanem w okolicach Durbanu, panorama Route z imponującym widokiem na Blyde River Canyon, który jest największym zielonym kanionem na świecie czy Narodowy Park Krugera oczarowały gorliczankę.

- Zakochałam się w Afryce. Było tam wszystko, o czym można zamarzyć, a co do tej pory widziałam na ekranie komputera, czy telewizora. Przepiękne widoki aż po horyzont, dzikie zwierzęta w ich naturalnym środowisku oraz słoneczna pogoda. Słowem, czego chcieć więcej. Rok 2009 zaczął i zakończył się dla mnie wyjątkowo. Już w marcu Quintus odwiedził mnie w Krakowie i tym razem to ja pokazałam mu, jak piękna potrafi być Małopolska i zakątki Podkarpacia - opowiada pani Magda.

Zaręczyny nastąpiły na Kopcu Kościuszki

W końcu przyszedł moment, w którym trzeba było zdecydować, co dalej. - Wiedzieliśmy, że chcemy być razem, ale związek na odległość nie wchodził w grę. Nie byłam w stanie zdecydować się na podjęcie ostatecznego kroku, ale w tym momencie Quintus postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. Wkrótce ponownie przyjechał do Polski, tym razem z pierścionkiem zaręczynowym, który wręczył mi na Kopcu Kościuszki. Potem wszystko potoczyło się błyskawicznie. W październiku znalazłam się na lotnisku w Johannesburgu z jedną walizką i całym bagażem emocji, oczekiwań i nadziei - opowiada dalej.

Już w listopadzie wzięli ślub cywilny i pod koniec 2009 roku pani Magda stała się panią de Witt, mężatką i emigrantką mieszkającą w liczącym 3500 osób miasteczku w RPA. Była i jest tam nadal jedyną Polką. - Jeśli tego nie można nazwać skokiem na głęboką wodę, to sama nie wiem, czym mogłoby to być. Od tego czasu mieszkam i pracuję w ośrodku wypoczynkowym Mogodi Lodge jako koordynator marketingu. Szczególnie doskwiera mi fakt, że wciąż jestem na pobycie tymczasowym i oczekuję na decyzję o przyznaniu mi pobytu stałego. Procedura ta trwa jednak w nieskończoność, czego głównym powodem jest niekompetencja, ślimacze tempo pracy i biurokracja, której nie powstydziłby się żaden dziekanat na polskiej uczelni - dodaje z uśmiechem.

Afryka rozwinęła u niej zainteresowanie fotografią, szczególnie przyrody i dzikich zwierząt. Zaangażowała się też w pomoc tym ostatnim. - Jest tutaj mnóstwo organizacji, zajmujących się budowaniem świadomości w społeczeństwie, zbiórką pieniędzy, ale przede wszystkim rehabilitacją rannych zwierząt oraz ich powrotem do naturalnego środowiska. Często prowadzę zbiórkę pieniędzy na pomoc dla zwierząt - opowiada.

Musiało minąć sporo czasu, aby w pełni odnalazła się w swoim nowym życiu.

- Byłam bowiem wewnętrznie rozdarta. Jakaś część mnie wciąż tkwiła w przeszłości, w Gorlicach i Krakowie. Zostawiłam tam bowiem wszystko - rodzinę, znajomych, a to powodowało, że nie mogłam w pełni cieszyć się tym, co mam teraz. Polskę odwiedzam raz do roku, więc można mnie nazwać szczęściarą - opowiada.

Pani Magda szczególnie uwielbia Góry Smocze, ciągnące się przez dziesiątki kilometrów pasmo górskie o tak malowniczych widokach, że zapierają dech w piersi każdemu, kto je zobaczy.

- Warto też odwiedzić Kapsztad, który jest dla mnie taką małą Europą w Afryce. Okolice tego miasta, to zupełnie inny krajobraz, chociaż równie piękny. Ocean, winnice i moje ulubione pingwiny. No i poza tym liczne parki narodowe wypełnione egzotyczną roślinnością i dzikimi zwierzętami, z którymi bliskie spotkania przynoszą zastrzyk adrenaliny większy niż jazda na największej nawet górskiej kolejce. Bowiem poza parkami istnieją miejsca gdzie można mieć możliwość spotkania ze wszystkimi tymi dzikimi zwierzętami - dodaje.

Tęskni za polszczyzną i kontaktem z rodakami

Siedem lat, które spędziła na Czarnym Lądzie, przyniosło jej też mnóstwo innych niecodziennych doświadczeń. Jedną z nich było zagranie w spocie promującym Republikę Południowej Afryki. Filmik pokazywany był we francuskich kinach 3D. - Ostatnio, na naszym sąsiedzkim Big Swingu kręcono program rozrywkowy „Agent Gwiazdy”. Fajnie było zobaczyć, jak to wszystko wygląda od drugiej strony - mówi pani Magda. - Cieszyłam się, że nasz ośrodek wypełniony był Polakami, więc miałam niepowtarzalną okazję do porozmawiania w naszym pięknym języku. Na co dzień nie mam ku temu zbyt wielu okazji. Wprawdzie w RPA jest dość liczna Polonia, ale w większości skupiona jest w okolicach Johannesburga, a w moje okolice zagląda jedynie sporadycznie - dodaje gorliczanka.

Męża nie udało się jej nauczyć języka polskiego, bo jak sam mówi, jest on za trudny. - Rozmawiamy po angielsku, ale za to mi udało się częściowo opanować jego język czyli afrikaans, który jest jednym z urzędowych w RPA. Południowa Afryka pozwoliła mi na odkrycie nowych pasji i zainteresowań. To idealne miejsce na to, aby się zrelaksować i nacieszyć oko wspaniałymi widokami, które chyba nigdy mi się nie znudzą - dodaje na koniec pani Magda.

Gazeta Gorlicka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska