"Cena biletu taka jak 12 lat temu"
Prowadzący rozmowę w Radiu Kraków pytał prezydenta, w jaki sposób będzie chciał "zasypać dziurę związaną z funkcjonowaniem komunikacji zbiorowej".
- Tak od dłuższego czasu było, że w Krakowie luka rosła. Transport jest coraz droższy. Są nowe linie, wymieniany jest tabor, rosną płace, ale 90 zł za bilet miesięczny to mniej więcej tyle, co 12 lat temu. Ceny poszły w górę, inflacja była rekordowa. Będziemy szukać tych środków. Staramy się o środki z KPO, z zewnątrz. Jak pozyskamy środki z rządu czy UE, przesuniemy środki w budżecie. 100 milionów powinniśmy dostać z VAT. Zastanowimy się. Nie ukrywam, że możliwa jest korekta cen biletów lub funkcjonowania sieci - mówił prezydent Miszalski.
Dalej tłumaczył, co znaczy korekta funkcjonowania sieci.
- Jak gdzieś coś jeździ co 6 minut, będzie jeździć co 10 minut. Czego krakowianie oczekują? Rozwoju transportu czy wolą płacić mniej? Przed nami te dyskusje. Robimy analizy. Budżet nie jest jeszcze przyjęty. Zwiększymy pozyskiwanie środków zewnętrznych. To nie wygląda najlepiej. Tu się da więcej wycisnąć z różnych programów - mówił.
Prezydent wskazywał również, że kwestia podwyżek cen biletów w przyszłym roku będzie zależna od konstrukcji budżetowej miasta: - Mówię, że one są możliwe. Decyzji nie ma. Jakbym miał decyzję w głowie, to bym o tym mówił. Tego jednak nie ma. Podwyżki są jednak prawdopodobne - wyjaśniał.
