Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Alkoholu naszego powszedniego...

Przemek Franczak
fot. archiwum
Jeśli ktoś nie słyszał do tej pory o biskupie Piotrze Jareckim, to ani chybi ostatnio nadrobił zaległości. 2,6 promila i samochód rozbity na latarni ciężko przeoczyć nawet w tej naszej medialnej informacyjnej młockarni. Ofiar nie było, więc jakoś nie miałem siły go potępić. Za to zdrowo się pośmiałem.

Incydent ten pełnił jednak nie tylko funkcję rozweselającą, ale również poznawczą. Oto bowiem biskup Jarecki z antybohatera szybko stał się bohaterem. Wydał oświadczenie, przeprosił, posypał głowę popiołem, poddał się karze i wszyscy zgodnie komentują, że to czyn odważny i chwalebny. Warto jednak zapytać, cóż wielkiego jest w wydarzeniu, że duchowny Kościoła, którego jednym z fundamentów nauki jest skrucha i żal za grzechy, taką skruchę i żal wyraża? Toż to powinna być normalność nad normalnościami. Entuzjastyczne recenzje - przyzwoitego, ale jednak zwyczajnego - zachowania biskupa prowadzą więc do ryzykownych i trudnych dla polskiego Kościoła wniosków. Skoro bowiem zwykłe wyznanie winy jest dziś niebywałą cnotą, to co wierni uważają za kościelny standard działania w takich i i bardziej wstydliwych przypadkach? Wyparcie, mataczenie, zacieranie śladów, zamiatanie spraw pod dywan? Cóż, nieźle.

Poza tym codziennie kilkudziesięciu pijanych kierowców przyznaje się do winy i dobrowolnie poddaje karze, a nikt ich za odwagę nie chwali. Fakt, robią to przed prokuratorami, a nie opinią publiczną - no, ale nie każdy jest kościelnym dostojnikiem. Swoją drogą zabawnie musiało wyglądać w przypadku biskupa badanie alkomatem. "Jego ekscelencja teraz dmuchnie…". 2,6. Fiu, fiu. I to o 14.
Prawdę mówiąc, niewiele znam osób, które wczesnym popołudniem osiągają podobne rezultaty. Może jedynie ten starszy pan, który stoi codziennie od rana pod monopolowym i czasem mruga do mnie dyskretnie. "Szefie, złoty dziesięć mi brakuje" - prosi przepitym głosem. Co robić, daję. Chwila szczęścia za złotówkę. Niedrogo.

Ksiądz biskup swoje chwile pewnie kupował za więcej, ale per saldo problemy ma podobne. Alkohol jest jak Sąd Ostateczny - wszyscy są wobec niego równi.

Mój znajomy skończył niedawno alkoholowy detoks. Sam się na niego zgłosił. Pewnego dnia obudził się po kilkudniowym ciągu i stwierdził: k..a, koniec z tym. Wziął skierowanie od lekarza i zapukał do drzwi szpitala. Osiem dni wariatkowa. Przeorało go mocno. Po tym, co zobaczył, przestał pić. Przynajmniej na razie. Siedział tam bezbronny i upokorzony własną słabością jak inni. Wśród delirycznego wycia, płaczu, wrzasków. Nie ma uprzywilejowanych, wszyscy leżą na dnie. Biznesmeni i bezrobotni, adwokaci i bezdomni.

On pracował w TVN, sporo zarabiał. Niedawno go zwolnili, ale nie za picie. TVN tnie w Krakowie etaty na potęgę, w Urzędzie Pracy na Wąwozowej zaroiło się od niezłych specjalistów. Takie czasy - nawet telewizje cienko przędą. Niedługo reportaże o walce z umowami śmieciowymi będą robiły ekipy zatrudnione na umowach śmieciowych. Najstabilniejszy biznes to nieustannie produkcja papieru toaletowego. Ludzie zawsze będą przecież…, no, domyślcie się sami.

W każdym razie ten mój znajomy z poważną telewizyjną przeszłością czuł się tam tak, jakby jednocześnie oglądał film dokumentalny o alkoholikach i był jego bohaterem. W sali miał sąsiada, podobno ładowanego biznesmena z Podhala. Regularnie popadał w jakieś histerie. Jednego dnia - przyjmijmy, że nazywał się Kowalski - przez pół godziny łkał, że znowu przegrał z nałogiem. - 15 lat nie piłem, co mnie podkusiło, co mnie podkusiło?! - lamentował, płakał, krzyczał. Dramat upadłego człowieka. 15 lat abstynencji i załamanie. Znajomy zaczął mu współczuć. Kilka godzin później do sali weszła pielęgniarka. - O, panie Kowalski. Ile to się nie widzieliśmy? Trzy miesiące? - spytała. Wóda jednak ostro mąci w głowie.
Dlatego uważajcie. Nie tylko na drogach i nie tylko na biskupów. Na siebie też.

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska