Stoły pokryte ceratą, w wazonach sztuczne kwiatki, a na ścianie jadłospis z wsuniętymi karteczkami. Mimo siermiężnego wystroju zainteresowanie "mleczakami" jest coraz większe.
Najsłynniejszym, wymienianym przez USA Today, jest bez wątpienia Bar Mleczny "Pod Temidą", znajdujący się przy ulicy Grodzkiej, którą każdego dnia przemierzają setki turystów.
Tu kolejka po posiłek ciągnie się od samego wejścia. Mimo że ceny, ze względu na lokalizację, są nieco wyższe niż w innych tego typu miejscach, ciężko znaleźć wolny stolik. Ale w barze mlecznym to nie problem, wystarczy poprosić, czy można się przysiąść. - Bary mleczne pamiętam jeszcze z dzieciństwa. Zawsze, kiedy przyjeżdżam do Krakowa, przyprowadzam tutaj znajomych z Niemiec. Są zachwyceni - mówi Anna Dyjak, Polka mieszkająca w Monachium.
Pracownicy przyznają, że odwiedza ich coraz więcej turystów, głównie z Polski, ale też z całego świata. Ci ostatni często wracają na pierogi czy schabowego.
Bar "Flisak", przy ul. Kościuszki działa nieprzerwanie od 1952 r. -Piszą o nas Amerykanie? - nie kryje zdziwienia Józefa Dylak, kierowniczka lokalu. - Klienci wychodzą zadowoleni. Częstymi gośćmi są turyści, którzy zatrzymują się w pobliskim hotelu. Anglicy i Włosi w szczególności upodobali sobie domowe gołąbki podawane z sosem pomidorowym - dodaje z zadowoleniem.
Amerykanie, pisząc o ciekawych miejscach na kulinarnej mapie Krakowa, wymienili też słynną niebieską nyskę, serwującą kiełbaski pod Halą Targową, oraz "Ambasadę Śledzia".
Źródło: Amerykanie docenili krakowskie bary mleczne
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+