Już bez Krzysztofa Wądrzyka andrychowianie zremisowali w Muszynie z walczącym o pozostanie w lidze Popradem (1:1), a później przegrali w Połańcu z Czarnymi (0:2). Na trzy kolejki przed końcem zajmują 13. miejsce, ostatnie bezpieczne, pod warunkiem, że z II ligi, poza Limanovią, nie spadnie więcej żadna ekipa z Małopolski. O byt w niej walczy Puszcza Niepołomice, która zajmuje ostatnie bezpieczne miejsce i ma tylko trzy kolejki przewagi nad Kotwicą Kołobrzeg. Do końca drugoligowych rozgrywek pozostały dwie kolejki.
– Na naszym podwórku do końca zostały trzy kolejki, więc trzeba spróbować przeskoczyć Unię Tarnów, która ma o cztery punkty więcej. Wtedy będziemy bezpieczni na wypadek degradacji z II ligi Puszczy Niepołomice. Nie chcę myśleć, co będzie, jeśli spadnie też Okocimski – mówi Jan Witkowski, kierownik drużny Beskidu, który swoim doświadczeniem wspiera pełniącego obowiązki trenera Edwarda Wandzla.
Jednak Okocimskiemu brakuje dwóch punktów, żeby definitywnie odciąć Kotwicę.
Po zmianie szkoleniowca andrychowianie mieli trudny terminarz, bo z pięciu ostatnich spotkań aż cztery mieli do rozegrania na obcych boiskach. Tylko raz, w przedostatniej kolejce, podejmą MKS Trzebinia-Siersza, który wtedy może być już pogodzony ze spadkiem.
_– Każdy trener, który przejmuje zespół na finiszu, niewiele może zrobić, zwłaszcza że pod nieobecność Bartłomieja Pająka trzeba było szukać innych rozwiązań. W Połańcu w ataku wystąpił Tomasz Kaczmarczyk, który jest nominalnym środkowym pomocnikiem, a grał także w obronie _– tłumaczy Jan Witkowski.
Przed Beskidem wyjazd do Krakowa na mecz przeciwko Hutnikowi (11. miejsce), a mającemu o pięć punktów więcej od andrychowian. Stawka będzie zatem podwójna.