Patrycja Kołodziejczyk samotnie wychowuje dwóch synów. U obu chłopców zdiagnozowano autyzm i zespół Aspergera. Skutki tych chorób można ograniczyć, ale do ich rehabilitacji potrzebne jest mieszkanie większe, niż wynajmowana obecnie przez rodzinę kawalerka.
Teraz wygląda to tak, że nerwowość i nadpobudliwość jednego z chłopców, negatywnie wpływa na zachowanie drugiego i odwrotnie. Nie można ich rozdzielić, bo cała trójka zajmuje jeden pokój z kuchnią na jednym z andrychowskich blokowisk.
To matce, która samotnie opiekuje się dwójką chłopców, stwarza olbrzymie problemy. Gdy na przykład starszego z nich Oliwiera uda się, zgodnie z zaleceniami rehabilitanta, uspokoić, to akurat atak ma Kacper, co od nowa stresuje starszego. - Z tego powodu postępy w leczeniu nie przebiegają tak szybko, jakby mogły - wyjaśnia ich mama.
Siedmioletni Oliwier od dzieciństwa choruje na padaczkę skroniową. Cztery lata temu lekarze zdiagnozowali też u niego autyzm. Mimo to jest dzielny. Z pomocą mamy, systematycznie robi postępy w rehabilitacji. Nie za bardzo lubi ćwiczenia, ale nie ociąga się, bo sam wie, że to mu pomaga. Do trzeciego roku życia nie chodził, a teraz nie ma z tym problemu. Cały czas jest pod stałą opieką wielu specjalistów. Kacper jest w trochę lepszej formie.
Leczenie braci jest bardzo kosztowne, ale problemem jest przede wszystkim brak odpowiedniego lokum.
Oliwier ma nawet w swoim orzeczeniu zapis o „konieczności stałej, długotrwałej opieki lub pomocy innej osoby w związku ze znacznie ograniczoną możliwością samodzielnej egzystencji”. - Jest jeszcze jeden aspekt w całej sprawie – mówi Patrycja Kołodziejczyk. -To spojrzenia sąsiadów i osób postronnych, którzy z przyczyn oczywistych nie rozpoznają u chłopców choroby. Tylko specjaliści, lekarze zajmujący się na co dzień dziećmi doskonale wiedzą, że objawia się ona w różny sposób. Może to być niezamierzona reakcja fizyczna w stosunku do rodziców lub opiekunów. W tej sytuacji niezrozumienia przez innych rodzice takich dzieci narażeni są na plotki i robienie sensacji. Boli nas przy tym brak empatii
- Lekarze zalecili, by chłopcy mieli osobne pokoje. To jest niezbędne przy ich schorzeniach - wyjaśnia Patrycja.
Młoda matka złożyła już cztery lata temu w Urzędzie Miejskim w Andrychowie wniosek o przydział mieszkania z puli lokali socjalnych, ale nadal na niego czeka.
Jan Żydek, przewodniczący Społecznej Komisji Mieszkaniowej w Andrychowie tłumaczy, że problemem jest kolejka oczekujących, ale zapewnia, że w sprawie pani Patrycji i jej dzieci postara się czas oczekiwania skrócić. - Rozumiem sytuację tej rodziny. Jest nadzieja, że lata oczekiwania zamienią się co najwyżej kilka miesięcy. Zrobimy wszystko, co będzie możliwe, żeby im pomóc - zapewnia.
W pokryciu kosztów leczenia i dojazdów na rehabilitacje Patrycji Kołodziejczyk pomagają ofiarodawcy. Pomóc zamierzają też lokalne stowarzyszenia, które chcą zorganizować imprezę charytatywną.
Pieniądze można wpłacać na nr. konta: 62 1600 1286 0003 0031 8642 6001
tytuł wpłaty/cel szczegółowy: Kołodziejczyk, 3617. KRS 0000270809.