- Władze miasta mówią "ratujmy zakład, bo ludzie pójdą na bruk". Zgoda, ale mam spore wątpliwości co do tej ceny - mówi radny Zbigniew Małecki z PiS. Dodaje, że przecież Andoria jest firmą prywatną, należąca do grupy kapitałowej Gwarant. - A jeśli to taki świetny interes, to dlaczego nie sprzedaje się gruntu na wolnym rynku? - pyta radny.
Odpowiedź jest prosta. Choć Andoria-Mot wyceniła grunt aż na 13 mln zł, to jednak nabywców nie ma, bo ziemia ma obciążoną hipotekę. Radni podejmując uchwałę zastrzegli, że najpierw firma musi uregulować wszelkie zaszłości z gruntem, bo w przeciwnym razie gmina z interesu zrezygnuje.
- Ale czy na pewno? - pytają radni opozycji, przekonując, że burmistrz Tomasz Żak do kupna prze od ubiegłego roku.
- Zastanawia fakt, że do tego interesu namawiali go na sesji Tadeusz Woźniak, były burmistrz, który teraz pracuje w Andorii, oraz prezes firmy Henryk Maciejczyk, który kandydował z Żakiem do rady powiatu z jednej listy Wspólny Dom - mówi Krzysztof Kubień.
Sceptycy wskazują też, że od wynegocjowanej przez samorząd kwoty od razu można odliczyć 3,2 mln zł. To kwota zaległości podatkowych Andorii-Mot względem gminy, więc w sumie Andrychów zyska niewiele ponad 5 mln zł, bo reszta pieniędzy i tak się gminie należy. Dodają również, że tylko część z kupowanych terenów nadaje się do przemysłowego zagospodarowania, bo to tereny o znacznym nachyleniu. Ponadto na ich zagospodarowanie trzeba dać kolejne pieniądze, a gmina ledwo wiąże koniec z końcem.
WSW Andoria w latach świetności zatrudniała cztery i pół tysiąca ludzi. Dziś pracują w Andorii-Mot (spółce córce) 524 osoby. Firma wypłaca im pensje w ratach. Po całym WSW Andoria zadłużenie wobec gminy wynosi 26 mln zł.
Mimo to burmistrz przekonuje: - Jeżeli Andria-Mot doprowadzi do tego, że te grunty będą nieobciążone, to my je kupimy. Zakład nie zostanie zlikwidowany, pracownicy będą mieli zapłacony ZUS, a miasto odzyska w ten sposób zaległe podatki - mówi Tomasz Żak. Dodając, że nie jest to decyzja ani polityczna, ani "przyjacielska".
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+