Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Angielskie jednogroszówki są lepsze niż polskie, nadają się do sklepu i na aukcję kolekcjonerską

Włodzimierz Zapart, publicysta
Mój wieloletni znajomy przeżywa gorszy okres w życiu. Ten jego gorszy okres podobny jest do kryzysu polskiej służby zdrowia, bo ma charakter chroniczny i znamiona nieuleczalności. Objawia się zaś w ten sposób, że przy nadarzającej się okazji, np. koło sklepu spożywczego, znajomy podchodzi i prosi o pieniądze.

Przed laty mówił: "Pożyczyłbyś?", ale już dawno przeszedł na: "Dałbyś ze 2 złote?" Nie narzekam, bo wiem, że inni mają znajomych, którzy poniżej piątki się nie zniżają, więc ten mój i tak jest dosyć wstrzemięźliwy.

Chodzi jednak o to, że działając wytrwale i systematycznie, jak profesor Iwan Pawłow u swojego psa, mój znajomy wytworzył u mnie odruch warunkowy: wiem, że zawsze muszę mieć w portmonetce kilka złotych drobnymi. Długoletnia znajomość warta jest oczywiście pielęgnowania, jednakże brak drobnych oznaczałby konieczność rozstania się z papierową dziesięciozłotówką, a to z kolei mnie sprawiłoby ból trudny do zniesienia.

Grzebiąc więc nerwowo w portmonetce, ostatnio zauważyłem podejrzaną jednogroszówkę. Nowiutka, bardzo błyszcząca, z małym orzełkiem. Może fałszywa?

Po sprawdzeniu okazało się, że nowa groszówka jest jak najbardziej prawdziwa, a nawet może jeszcze lepsza, bo importowana, angielska. Bita w królewskiej mennicy Royal Mint, jest przecież odrobinę spokrewniona nawet i z funtem szterlingiem. Czy takie szlachectwo coś znaczy? Okazuje się, że tak.

Takie szlachectwo znaczy tyle, że nowe 1-, 2- i 5-groszówki, zamówione przez Narodowy Bank Polski w Anglii i w styczniu tego roku wprowadzone do obiegu, są tańsze. Mennica Jej Królewskiej Mości Elżbiety II wyceniła trzyletnią produkcję tych drobniaków na 54 miliony złotych. Mennica Polska SA żądała za taką samą usługę 60 milionów. Zwyciężył rynek, czyli tańsi Anglicy. Co ciekawe - na aukcjach te nasze bite w Anglii monety oferowane są jako okazy kolekcjonerskie, osiągając czasem 1000-procentowe przebicie.

A jeszcze niedawno NBP miał pomysł, aby wycofać z obiegu groszówkowy drobiazg. Gdyby jednak z tych drobniaków zrezygnować, ceny nieuchronnie by wzrosły, zaokrąglane oczywiście w górę, do pełnych dziesiątek groszy. Jestem nawet pewien, że nasi dynamiczni handlowcy śmiało zaokrąglaliby ceny w górę do pełnych złotówek.

Najgorsze jednak, że taki mechanizm odnosiłby się tylko do transakcji gotówkowych. Ci, którzy płacą kartą, nadal mogliby się cieszyć cenami z końcówką 98 czy 99 groszy, a gotówkowi ciułacze już nie. Doprowadziłoby to do nowych podziałów, rozwarstwień i kwasów. A władza stara się tego uniknąć, bo choć wydaje się, że dziś już każdy ma kartę płatniczą, to po zbadaniu okazuje się, że wcale nie każdy. Z tym jest tak, jak z bogaceniem się naszego kraju - Polska przeżywa wspaniały okres, ale wielu Polaków tej wspaniałości zupełnie nie doświadcza.

Groszówkowy drobiazg nie jest więc likwidowany w trosce o najuboższych. Mój wspomniany znajomy sprzed sklepu spożywczego wszystkie innowacje ekonomiczne przyjmuje ze spokojem. A w sprawie rządzących Polską poglądy ma ustalone, przy czym wszystkich sprawiedliwie określa jednym słowem, nienadającym się do przytoczenia.

Zobacz najświeższe newsy wideo z kraju i ze świata
"Gazeta Krakowska" na Youtubie, Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić!
Sprawdź i przeczytaj

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska