https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Aplikanci z Krakowa czują się skrzywdzeni

Edyta Tkacz
Marek Stoczewski mówi, że dobrze sprawdzono egzamin
Marek Stoczewski mówi, że dobrze sprawdzono egzamin Stanisław Śmierciak
Krakowscy adepci prawa są bardzo oburzeni wynikiem egzaminu zawodowego. Z 90 osób nie zdało go aż 40. To jeden z najgorszych rezultatów w Polsce.

Według aplikantów wyniki nie pokazują rzeczywistego stanu ich wiedzy, są tylko dowodem na to, że prawnicza korporacja utrudnia im dostęp do zawodu adwokata. Wszystko po to, by adwokaci nie musieli walczyć o klienta z dużą konkurencją.

Adepci prawa zdawali egzamin zawodowy od 3 do 5 listopada. Pytania egzaminacyjne zostały ułożone przez Okręgową Radę Adwokacką w Krakowie, bo każda z 24 takich rad w kraju przygotowywała własny egzamin.

W ciągu tych trzech dni aplikanci pisemnie zmagali się z prawem karnym, gospodarczym i cywilnym. Ci, którzy zdali pod koniec listopada, przystąpili do egzaminu ustnego. W sumie z obu części egzaminu nie zdała prawie połowa aplikantów. Dla porównania w Katowicach na 72 zdających oblała tylko jedna osoba.

Dlatego młodzi prawnicy uważają, że egzamin w Krakowie został źle oceniony. Spora jest lista zarzutów, jakie aplikanci stawiają krakowskiej Okręgowej Radzie Adwokackiej, która prowadzi trzyletnią aplikację dla absolwentów prawa i przeprowadza tak ważny dla nich egzamin zawodowy.

- Skończyliśmy bardzo trudne studia prawnicze, pracowaliśmy w kancelariach, teraz stajemy przed egzaminem zawodowym i wszystkie nasze dotychczasowe sukcesy okazują się bez znaczenia - mówi jeden z aplikantów, który chce zostać anonimowy.

Podkreśla, że część prac była źle oceniona. Egzaminatorzy popełniali błędy, z których można wnioskować, że niedokładnie czytali oceniane prace. Na forach internetowych aplikanci piszą, że recenzje niektórych prac to bełkot, z którego wynikała nieznajomość akt sprawy, a egzaminatorzy wyliczali w nich błędy, których zdający nie popełnił.

Aplikanci są w kropce, bo nie przysługuje im prawo do odwołania się od wyników. Według nich wyniki egzaminu są tym bardziej niesprawiedliwe, że ORA w Krakowie nie zadbała o odpowiedni poziom kształcenia. Młodzi prawnicy narzekają, że nie mieli praktycznych ćwiczeń tylko wykłady, przeważnie uczyli ich sędziowie zamiast adwokatów.
Poza tym aplikanci z dwóch naborów, grudnia 2005 i lipca 2006, zostali połączeni w jedną grupę, więc zajęcia były prowadzone dla blisko 200 osób. Przypominają, że za trzy lata aplikacji trzeba było zapłacić około 15 tys. zł, końcowy egzamin kosztował 1,5 tys. zł.

- To bardzo dużo, biorąc pod uwagę, że zajęcia odbywały się tylko raz w tygodniu po trzy godziny - mówi nasz rozmówca. Aplikanci skarżą się także, że Rada nie przeprowadziła 36 godzin zajęć powtórki materiału przed egzaminem. Tymczasem w ramowym planie nauczania określonym przez Naczelną Radę Adwokacką tyle właśnie godzin specjalnych powtórek mają przygotować dla aplikantów przedstawiciele okręgowych rad.

- Jeśli tylko połowa chętnych zdaje egzamin, to może krakowska ORA nie potrafi uczyć adeptów prawa - kwituje aplikant. Marek Stoczewski, dziekan Okręgowej Rady Adwokackiej w Krakowie, odpiera te zarzuty. Uważa, że aplikanci, którzy nie zdali, nie przygotowali się do egzaminu, a ich mniemanie o tym, że świetnie radzili sobie podczas trzech lat nauki, to brak samokrytycyzmu.

- W moim przekonaniu jest nieporozumieniem, gdy aplikanci powołują się na to, że byli świetni w pismach procesowych i znakomicie oceniani przez swoich patronów - mówi Stoczewski. Jego zdaniem to nie wystarczy.

- Elementem oceny aplikanta jest właśnie końcowy egzamin - przypomina. Według dziekana Marka Stoczewskiego wszystkie prace zostały dobrze sprawdzone, a nad przebiegiem egzaminu cały czas czuwali przedstawiciele Ministerstwa Sprawiedliwości.

Dziekan wyjaśnia też, dlaczego kształcenie opiera się, oprócz zwyczajowej pracy w kancelarii, na wykładach. - Dawno i prawdopodobnie już bezpowrotnie odeszły czasy, kiedy było kilkudziesięciu aplikantów i można było z nimi prowadzić ćwiczenia.

W tej chwili jest w izbie krakowskiej 564 aplikantów i 613 adwokatów wykonujących zawód. Nie da się podzielić takiej liczby osób na grupy kilkunastoosobowe - argumentuje dziekan.

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

a
aplikant
system kształcenia aplikantów jest chory, ale nie oznacza to, że każdy musi zostać adwokatem, to zawód dla ludzi wyjątkowych nie tylko wiedzą, ale intelektem i człowieczeństwem, to nie farmazony, lecz dla obecnego pokolenia aplikantów liczy się tylko kasa, zero autorytetów moralnych, zero etyki, samozachwyt, zero pokory, efekty widoczne...
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska