Legenda głosi, że już jako dwunastolatek wiedział, co chce robić. A chciał robić słodycze. Urodzony i wychowany w niewielkiej wiosce Bieganów, po śmierci ojca wyjechał do Kielc, by tam praktykować w cukierni Müllerowicza. Los jednak chciał rzucić go do Krakowa. I dobrze! Bo to właśnie tutaj w 1893 roku zdał egzamin czeladniczy, i w 1989 roku otworzył przy ulicy Długiej 20 swój pierwszy sklep ze słodyczami.
Tak to opisuje Leszek Mazan w swojej książce „Kraków dla początkujących”: „Najpierw kupił dom przy Długiej 20, gdzie mieściła się podupadła, ciesząca się zasłużenie złą sławą cukiernia Gędzierskiego. Pan Adam kupił ją za psie pieniądze i harując od świtu do nocy, sprzedając wyłącznie wyroby najwyższej jakości, doprowadził po kilku latach do stanu rozkwitu”.
Piaseckiemu jest mało
Ambitnemu przedsiębiorcy jednak jest… mało. Przenosi sklep na ulicę Długą 10, a już w 1904 roku otwiera drugi lokal przy ulicy Floriańskiej. To jednak wciąż nie to. Marzy mu się coś większego...
„Phi, co on może zrobić? Chce się porywać z motyką na słońce! Inni to tysiąc razy lepiej robią! Oto głos powszechny, który się w takim wypadku słyszy. I nie co innego słyszał pan Adam Piasecki, gdy małą swą cukierenkę na wielką fabrykę czekolady przemieniał. Od roku 1898 istniała przy ulicy Długiej 20 w Krakowie niewielka cukiernia, która wkrótce zdobyła sobie rozgłos i wzięcie w całym mieście ciastami niezwykłej dobroci. Właściciel jej, pan Adam Piasecki, pracował pilnie, sam wszystkiego doglądał, a nagrodą pracy były mu tłumy, w progi jego cukierni się cisnące. Wkrótce też ciasno zrobiło się w małym lokalu przy ulicy Długiej, toteż w r. 1904 powstał przy ulicy Floriańskiej mały sklepik, jako filija cukierni z Długiej ulicy, a powodzenie nie opuszczało skrzętnej i zapobiegliwej firmy”.
Tak o historii cukierni Piaseckiego informował Światowid – ilustrowany tygodnik społeczno-kulturalny wydawany w Krakowie w latach 1924–1939.
Nie dziwi więc fakt, że Piasecki jednak „porwał się z motyką na słońce” i w 1910 roku przy ulicy Szlak 10, w parterowym domku, otworzył swą pierwszą fabrykę czekolady.
Czekolady, czekoladki…
Już w listopadzie 1910 roku w fabryce produkowano dziennie 600-700 kg słodkości. Cztery lata później z maszyn „schodziło” 1500 kg najwyższej jakości wyrobów w eleganckich opakowaniach firmowych.

W fabryce zatrudnionych było 22 pracowników. A pracować tu chcieli, bo Piasecki płacił dobrze i… osobiście. W każdą sobotę.
To ważne dla tej historii, ponieważ – jak głosi legenda – to właśnie podczas przechadzki po fabryce ujrzał piękną Danusię, na cześć której powstał kultowy batonik.
Jak pisze Leszek Mazan z swojej książce „Kraków dla początkujących": „Sokole oko pana Piaseckiego dostrzegło wtedy wśród robotnic zawijających cukierki dziewczynę o imieniu Danusia, ponętną jak jego czekolada, a piękną jak opakowanie jego wyrobów. W kilka miesięcy później z woli pryncypała Danusia od karmelków trafiła na banderolę batonika, którego recepturę skomponował osobiście mistrz Adam”.
O skandalu, jaki wybuchł wtedy w Krakowie, lepiej nie mówić! Dokładnie opisaliśmy go TUTAJ
Sklep firmowy i filantropia
Podczas wojny nie było takiego zapotrzebowania na słodycze, jak dotychczas. Piasecki robił, co mógł – otworzył nawet sklep firmowy przy Rynku Głównym. Ale dał się również poznać jako działacz społeczny i patriotyczny. Wspierał swoimi wyrobami walczących żołnierzy, wsparł finansowo odnowę Wawelu. Był współtwórcą szkoły cukierniczej w Krakowie i prezesem Stowarzyszenia Cukierników.

W 1919 roku, gdy fabryka zaczęła lepiej prosperować Piasecki sprzedał ją spółce, której został współudziałowcem. W 1920 roku przekształciła się ona w nową firmę: A. Piasecki-Fabryka Czekolady w Krakowie SA. Piasecki zbudował wtedy fabrykę czekolady na zakupionej przy ul. Wrocławskiej 17 parceli. Firma w 1924 roku zatrudniała 124 stałych pracowników i 20-40 sezonowych, a w 1927 miała 330 pracowników.
Jak wyglądała produkcja smakołyków? Jak czytamy na łamach wspomnianego „Światowida”:
„Specjalne maszyny najpierw czyszczą i obierają kakao, potem w innych się je pali, mięsza z cukrem, wydelikaca systemem szwajcarskim w specjalnych maszynach «Conche», ściera na miał na stalowych walcach, później idzie na automatyczne wagi, przechodzi przez chłodnie, aż wreszcie gotowa już czekolada idzie do oddziału zwijania, skąd pięknie opakowana wychodzi w świat. Cały ten proces w fabryce Tow. akc. A. Piasecki odbywa się z zachowaniem tak niezwykłej, że aż zdumiewającej czystości, którą śmiało nazwać było holenderską, a nie polską”.

To właśnie dzięki niemu Kraków w okresie międzywojennym, stał się największym ośrodkiem przemysłu czekoladowo-cukierniczego w Polsce.
Żonaty z Michaliną, bezdzietny...
O prywatnym życiu Adama Piaseckiego nie wiadomo zbyt wiele. Według spisu ludności z 1900 roku mieszkał przy ulicy Długiej w Krakowie z żoną Michaliną. Małżeństwo nie miało dzieci.
W 1944 roku do Krakowa weszły wojska Wehrmachtu i wszystkie budynki fabryki należące do „Króla Czekolady” zostały zajęte. W 1944 r. Niemcy przeprowadzili w jego mieszkaniu rewizję, a Piaseckiego zamknięto w więzieniu za przydzielenie pracownikom fabryki deputatu słodyczy. Został wysłany ostatnim transportem do jednego z najcięższych niemieckich obozów koncentracyjnych Gross-Rosen. Zmarł w niemieckim obozie KL Bergen-Belsen.
Po wojnie fabryka Piaseckiego została upaństwowiona i w 1951 wraz z dwoma innymi, poprzednio prywatnymi firmami, weszła w skład nowo utworzonych, państwowych Zakładów Przemysłu Cukierniczego „Wawel”.
Jedno jest pewne - to właśnie Adam Piasecki nauczył krakowian jeść czekoladę.
Zobacz, jak wyglądała fabryka:
- Park Jordana na archiwalnych zdjęciach
- Gdyby krakowskie Błonia potrafiły mówić… Zobacz, co się działo się tu 100 lat temu
- Krakowskie Planty, jakich nie znacie. Tak sto lat temu odpoczywali krakowianie
- Pozdrowienia z Krakowa! Tak wyglądało kiedyś nasze miasto na pocztówkach
- Dobre, bo małopolskie. Zobacz, jakich przysmaków możesz skosztować tylko tu
- Gwara bez tajemnic. No przestańmy się certolić, pogadajmy se po krakosku
