Pojedynek Szpilki poprzedzi główne starcie wagi ciężkiej w Alabamie o pas mistrza świata WBC pomiędzy Andrzejem Wawrzykiem i Amerykaninem Deontayem Wilderem.
– Tak naprawdę nie mamy jeszcze podpisanych dokumentów dotyczących kontraktu – powiedział nam Andrzej Wasilewski, menedżer Szpilki i Wawrzyka. – Ale zapewniam, że wszystko jest dogadane i ustalone, a skoro Amerykanie ogłosili, że walka dojdzie do skutku, to znaczy, że tak jest. Bo to im, jako organizatorom gali, przysługiwał przywilej ogłoszenia tej nowiny. Pracujemy z promotorem Alem Haymonem i jego ludźmi w pełni sobie ufając, więc papiery nie są najważniejsze.
O walce Szpilki z z Breazeale’em spekulowano od kilku tygodni, dlaczego więc rozmowy trwały tak długo? Wydawać by się mogło, że trudniej będzie sfinalizować negocjacje w sprawie ogłoszonego kilka dni wcześniej pojedynku o pas mistrza Wawrzyka z Wilderem...
- To niezupełnie tak – prostuje Wasilewski. – Rozmowy toczyły się równolegle, zaczęliśmy je pod koniec października. Rzecz w tym, że Artur jest osobą bardziej medialną i większość fanów interesowała się głównie jego powrotem na ring, stąd niecierpliwe wyczekiwanie i wysyp informacji.
Co ciekawe, kilka miesięcy wcześniej wydawało się, że bliższy realizacji był pomysł walki Breazeale z Wawrzykiem, a nie ze Szpilką. – To prawda – przyznaje menedżer Sferis KnockOut Promotions. – Gdy Andrzej wrócił na ring po ciężkim wypadku samochodowym i stoczył bodaj trzy walki, usiedliśmy razem na męskiej herbacie i zakreśliliśmy strategie, jakie chcielibyśmy przyjąć co do jego przyszłości. Pierwsza polegała na budowaniu kariery poprzez walki w Polsce, stąd nasza niedawna propozycja skierowana do dyrektora ds. sportu telewizji Polsat Mariana Kmity, by doprowadzić do walki z Tomaszem Adamkiem, a w wariancie słabszym z Mariuszem Wachem. Ponieważ nie podjął tematu, skoncentrowaliśmy się na wariancie światowym. Andrzej deklarował, że chciałby toczyć poważniejsze walki, dlatego wysyłaliśmy zaproszenia i do Breazeale, i Geralda Washingtona, i Wildera. Andrzej chciał mieć poważną walkę, nie chciał się chować. I co warte podkreślenia, nie chodziło mu o wielką walkę w sensie finansowym, co wśród pięściarzy jest dziś rzadkością.
Brak wygórowanych żądań finansowych z pewnością ułatwił rozmowy z Haymonem. Wawrzyk zarobi wprawdzie więcej niż Szpilka, ale.. – Tylko nieznacznie więcej, mimo że stoczy walkę o tytuł – przyznaje Wasilewski.
Gdy krakowianinowi spadła z nieba walka o pas, Breazeale zapragnął bić się ze „Szpilą”. Dla wieliczanina to będzie powrót na ring po rocznej przerwie, bo nie walczył od styczniowego nokautu z Wilderem. - Jestem podekscytowany – emocjonuje się Breazeale. – Po walce z Anthony’m Joshuą (przegrał przez nokaut w siódmej rundzie – przyp.) czekałem cierpliwie, żeby dostać kolejną szansę walki o tytuł. Starcie ze Szpilką jest pierwszym krokiem w tym kierunku.