Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Artysta czy piłkarz? Paweł Leśniak kopie i pisze

Łukasz Madej
Paweł Leśniak z Kolejarza Stróże to najbardziej nieszablonowy polski piłkarz. Jesienią ukaże się druga część jego książki "Równowaga", a potem ma być zorganizowana wystawa jego rysunków. Rozmawia Łukasz Madej.

Powiedział już ktoś kiedyś Panu, że słabo gra Pan w piłkę?
Hmm, no kilka razy coś takiego usłyszałem.

A o tym, że "Równowaga" jest kiepska?

Nie, tego nie.

To po co Panu ta piłka?

(śmiech) Bo podporządkowałem jej całe swoje życie. Bardzo lubię grać. A na dzień dzisiejszy nie mam zamiaru z niczego zrezygnować. Może w przyszłości będę musiał coś odłożyć na bok, ale na tę chwilę nie jestem w stanie powiedzieć, co to będzie.

Pana książka do księgarń trafiła we wrześniu ubiegłego roku. Jak to było, przyszedł Pan do wydawnictwa i powiedział: "Dzień dobry, jestem piłkarzem, gram w pierwszej lidze i napisałem książkę?"

Nie, nie. O futbolu wydawnictwo dowiedziało się dopiero przy opisywaniu skrzydełka na okładce. Kiedy poprosili, żebym napisał im coś o sobie, wysłałem krótki opis. Wtedy zapytali, co to znaczy, że uprawiam sport i dowiedzieli się, że zawodowo gram w piłkę w Sandecji Nowy Sącz (od tej rundy w Kolejarzu Stróże
- red.). Zresztą, na początku musiałem napisać też streszczenie całej książki. To było trudniejsze niż stworzenie samej powieści, bo zawarcie wszystkiego na pięciu stronach, do tego w ciekawy sposób, było dużym wyzwaniem.

Początki były trudne?

"Równowagę" wysłałem do dziewięciu wydawnictw. Zysk i Spółka odezwało się pierwsze, ale dopiero po dziewięciu miesiącach, więc przyznam szczerze, że zapomniałem, że gdzieś w ogóle swoją powieść wysyłałem. Zostałem jednak poproszony o maszynopis, potem zaproszony do Poznania i tak zaczęliśmy współpracę.

Gdyby nie siostra, sukcesu "Równowagi" by nie było. To prawda?

Zgadza się. Chodzi o to, że ja przez całe życie pisałem. Kiedy skończyłem "Równowagę", w ogóle nie myślałem, żeby ją wydać. Dałem po prostu rodzinie do przeczytania. Byłem ciekawy, co moi najbliżsi myślą. Zastanawiałem się, czy napisałem coś fajnego, czy jednak wyszły z tego bazgroły. I właśnie najstarsza siostra namówiła mnie, żebym pokazał książkę ludziom, którzy zajmują się tym zawodowo.

Każdy człowiek, bez wyjątków, zginąłby dobrowolnie z jednego i tego samego powodu. Żeby przestało boleć. Wie Pan, kto to napisał?
Ja.

Nietypowe przemyślenia jak na 24-latka.
Tak naprawdę, nie do końca są moje. Ja opisując to, co czuje Desmond Pearce (główny bohater "Równowagi"
- red.) czy jego decyzje, starałem się jakby wtapiać w jego sytuację, być nim. Stąd takie słowa. To nie są ani moje przemyślenia, ani doświadczenia.

Nie jest Pan trochę głównym bohaterem?

Nie, to nie ja. No może w jakimś małym procencie, bo wszystko opisuję w pierwszej osobie. Nigdy jednak nie byłem w piekle i mam nadzieję, że nie będę z bliska oglądać Lucyfera (śmiech).

Ale wie Pan, że łamie stereotyp polskiego piłkarza.

Stereotyp pisarza też w takim razie łamię. A poważnie mówiąc, to pisząc i grając w piłkę, jestem sobą. Nikogo nie udaję.

Czemu fantastyka?

Sam nie wiem dlaczego... Od małego interesowała mnie akurat ta tematyka. Kiedy sięgałem po książkę, to nie po przygodową, ale właśnie po fantastykę, chociaż nie do końca lubiłem całkowicie zmyślone krainy. Wolałem delikatnie naciągnięty nasz świat, w którym jednak nie ma magii. Taki, jaki ja opisuję.

Piłka zawodowa to ciągłe wyjazdy. Siada Pan w autokarze, zakłada na uszy słuchawki i w głowie układa fabułę?
Nie do końca, bo kiedy wyruszam w drogę z zespołem, to staram się myśleć tylko o meczu. No ale wiadomo, jak wpadnie jakiś fajny pomysł, to zapisuję sobie w telefonie. Ostatnio byliśmy w Chojnicach, trzynaście godzin jazdy, więc czasu na przemyślenia było dużo.

Pierwszy nakład książki rozszedł się w całości. To też prawda?

Prawda. Był jeden albo dwa dodruki. Ale tego akurat nie jestem w stanie powiedzieć. Oficjalnie nie znam liczby wszystkich sprzedanych egzemplarzy. Dowiem się tego we wrześniu, bo takie informacje dostaje się dopiero rok po premierze.

Kiedy druga część "Równowagi"?

W drugiej połowie września albo pierwszej października. Wszystko jest już napisane. Tekst dwa tygodnie temu poszedł do składu. Teraz omawiamy okładkę.

Wykorzysta Pan swoje rysunki?

Nie, nie lubię, kiedy czytelnik ma narzucony obraz bohaterów. Uważam, że skoro sięga po książkę, to po to, żeby działała wyobraźnia.

Ale Paweł Leśniak to piłkarz, pisarz i także właśnie malarz.

Na malarstwie się nie znam. Szkicuję ołówkiem, więc raczej rysownik bardziej pasuje.

I co lepiej wychodzi, pisarstwo czy rysunki?

Pisarstwo, ale myślę nad jakąś wystawą swoich prac w Nowym Sączu, gdzie mieszkam. Dopiero jednak jak znajdę czas, bo nie zależy mi znowu tak bardzo, żeby to pokazać.

Kolegów z drużyny Pan rysował?
Nie, kolegów z drużyny nie (śmiech). Ale kilku znajomych poprosiło mnie, żebym narysował ich dzieci czy rodzinę.

Tym też zajmuje się Pan od dziecka?
Tak i często dostaję pytania, jak udaje mi się to wszystko łączyć. A dla mnie to naturalne. Nic trudnego.

Co było pierwsze?

Właśnie rysowanie. Byłem malutki, ale już obiema rękami łapałem za kredki i coś bazgrałem. Lubiłem oglądać kreskówki i potem przerysowywałem całe odcinki. Pisanie przyszło później. Łączenie tego z piłką nie jest dla mnie żadnym problemem.

Jako kto rozdał Pan najwięcej autografów?
Na razie jako piłkarz. Póki co, żadnego oficjalnego spotkania autorskiego nie mieliśmy. Dopiero przy drugiej części książki ma być coś organizowane. Może wtedy ktoś przyjdzie po autograf.

Jest jakiś podobny do Pana piłkarz?
Damian Zbozień (były kolega z Sandecji - red.) gra na gitarze i coś tam podśpiewuje (śmiech).

Latem zamienił Pan ukochaną Sandecję Nowy Sącz na Kolejarza Stróże. Bujna wyobraźnia podpowiada, że uda się zagrać wyżej niż na zapleczu ekstraklasy?
Na razie myślami sięgam tylko najbliższego półrocza. Ostatnio miałem dwie ciężkie kontuzje, które wykluczyły mnie z całej rundy. Nie zagrałem żadnego meczu. Mam nadzieję, że teraz uda mi się odbudować, stanąć na nogi i może wtedy... Kto wie?

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska