- Zdarza się, że przejeżdżam kilka przystanków na stojąco, wspierając się na kulach, i nikt mi nie ustąpi miejsca - opowiada sądeczanka, zastrzegając nazwisko do naszej wiadomości.
Dodaje, że wyraźnie oznaczone siedzenie, tak jak koperta na parkingu dla samochodów, rozwiązałoby ten problem. Wtedy schorowany pasażer nie byłby skazany na łaskę i niełaskę innych osób w autobusie, by nie pokonywać trasy na stojąco.
Nowosądeckie MPK dysponuje 66 autobusami. Około jednej trzeciej z nich stanowią niskopodłogowe pojazdy umożliwiające wygodny wjazd wózkiem inwalidzkim do środka. To autobusy nowej generacji, które zgodnie z wymogami homologacji, prócz wydzielonego miejsca na wózek, muszą mieć dodatkowo oznaczone co najmniej jedno siedzisko dla niepełnosprawnego.
Dotyczy to wszystkich pojazdów zarejestrowanych po 2005 roku, po wejściu Polski do Unii Europejskiej. Wtedy zaczęła obowiązywać dyrektywa UE wprowadzająca dodatkowe udogodnienia dla niepełnosprawnych pasażerów w środkach komunikacji publicznej. Gorzej sytuacja wygląda jednak w starszych autobusach sądeckiego MPK.
- Oznaczaliśmy w nich miejsca dla niepełnosprawnych nalepkami - zapewnia prezes MPK Andrzej Górka. - Zdarza się jednak, że są zdzierane.
W rozmowie z "Krakowską" obiecał, że poprosi kierowców, aby sprawdzili, czy w ich pojazdach nie brakuje stosownych oznaczeń. Zastrzega jednak, że spółka nie ma prawnych możliwości egzekwowania od pasażerów obowiązku pozostawienia wolnego siedzenia dla osoby niepełnosprawnej. Zwłaszcza że często trudno ocenić, czy ktoś jest inwalidą - istnieją różne formy ograniczeń, nie tylko ruchowych. I nie zawsze świadczą o tym wózek czy kule.
Skandaliczna obsługa kibiców - Wisła Kraków przeprasza - przeczytaj!
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!