Faktycznie, w 2012 r. urząd kontrolował muzeum i wytknął nieprawidłowości m.in. w prowadzeniu rachunków. Nie nałożył kar, ale kazał poprawić błędy.
Zwolnienia i nagany
Janusz Mierzwa od początku wprowadził nowe porządki. Podkreśla, że zaniepokoił go bałagan w kadrach i dane z księgowości. - Poleciłem kadrowej, żeby uporządkowała akta osobowe i co miesiąc składała raporty. Dostałem je, ale zawierały nieprawdziwe informacje. Błędy dotyczyły też m.in. ewidencji czasu pracy czy niekompletnej dokumentacji pracowniczej - mówi Mierzwa. Niedawno wystąpił do związków o zgodę na jej zwolnienie.
- To nieprawdziwe zarzuty. Pracuję tu 13 lat, tworzyliśmy to miejsce. A nowy dyrektor zastrasza ludzi - ripostuje Elżbieta Grabikowska, kadrowa i przewodnicząca "S" w muzeum. Dyrektor dał też naganę innej pracownicy. Dlaczego? Główna inwentaryzator odpowiada za bezpieczeństwo zbiorów i ma jeden z trzech kompletów kluczy do gablot wystawy. Drugi miał wicedyrektor, a trzeci - administracja. W sierpniu pani inwentaryzator i wicedyrektor byli na urlopie.
- W związku z naprawą zaszła potrzeba dostępu do gablot. Dowiedziałem się wtedy, że w takich wypadkach używano kluczy "pożarowych". Stwierdziłem, że to niedopuszczalne, wezwałem pania inwentaryzator z urlopu i kazałem jej protokolarnie oddać klucze zastępcy - mówi dyr. Mierzwa. - Dwa miesiące potem zorientował się, że klucze nadal są u zastępcy. - Byłem zdumiony, że po powrocie z urlopu inwentaryzator nie odebrała kluczy. Zasłużyła na naganę - podkreśla Mierzwa.
- Nie naruszyłam przepisów. Kara jest nieadekwatna. Pan dyrektor wprowadza nowe porządki nie licząc się z ludźmi - mówi pani inwentaryzator. - Nie musi być miły, ale mógłby z nami rozmawiać, a nie tylko wydawać polecenia na piśmie - dodaje inny pracownik.
Pracownicy u prezydenta
Pod koniec listopada delegacja z muzeum AK była u prezydenta Krakowa Jacka Majchrowskiego, by porozmawiać z nim o napiętych relacjach wewnątrz jednostki. - Prezydent obiecał, że porozmawia z dyrektorem - mówi Grabikowska.
Nie wiemy czy taka rozmowa się odbyła - Urząd Miasta nie odpowiedział nam na to pytanie.
Ta sytuacja zbiegła się z naganą i zwolnieniem kolejnego pracownika - głównego księgowego - pod koniec listopada.
- Nie miałem wyjścia. Audyt, który nakazałem przeprowadzić w jednostce, wykazał bardzo poważne nieprawidłowości w księgowości - tłumaczy Mierzwa.
Jako przykład podaje m.in. brak inwentaryzacji i nierzetelne plany finansowe czy przyjęcie wystawy stałej o wartości ok. 4,5 mln zł jako jeden środek trwały. - Zwolnienie miało być dyscyplinarne, ale na prośbę pracownika zgodziłem się na jego odejście za porozumieniem stron - mówi dyrektor.
- Poprosiłem o to, bo atmosfera była nie do zniesienia. Wylądowałem w szpitalu. Pracuję od 40 lat, dostałem Srebrny Krzyż Zasługi, a dyrektor zarzucił mi, że nie znam się na tym, co robię - mówi główny księgowy Marcin Słomczyński. Dodaje, że przed zwolnieniem nie dostał wyników audytu i nie mógł się bronić. Teraz nie zgadza się z jego wynikami. - Audyt aawiera wewnętrzne sprzeczności. Najpierw stwierdza, że księgowość była prowadzona zgodnie z regułami, a we wnioskach zaś temu przeczy.
- Nie mam obowiązku pokazywania dokumentów z audytu - ripostuje dyr. Mierzwa. - Poza tym nie miałem takiej możliwości, od rozpoczęcia audytu księgowy był na zwolnieniu - dodaje. Wcześniej księgowy dostał naganę za to, że nie wykonał jego polecenia. - Obiecał, że wyśle do urzędu marszałkowskiego informacje dotyczące zatrudnienia i awansów w muzeum. Nie zrobił tego - mówi dyrektor.
- To nieprawda. Pan Mierzwa prosił o podpisanie i wysłanie do urzędu marszałkowskiego pisma, że poprzednia dyrekcja nie dbała o finanse muzeum. Nie zgodziłem się - mówi Słomczyński. Odwołał się od nagany. Były wicedyrektor Tadeusz Żaba zwolnił się na początku grudnia. Nie udało nam się z nim skontaktować.
Badają sprawę
29 listopada dyrektor zawiadomił prokuraturę o naruszeniu ustawy o rachunkowości. A rzecznika dyscypliny finansów publicznych przy Regionalnej Izbie Obrachunkowej - o naruszeniu dyscypliny finansów (m.in. niesporządzenie inwentaryzacji za 2012 r.)
- To był mój ustawowy obowiązek - tłumaczy Mierzwa. Adam Rąpalski, były dyrektor muzeum twierdzi, że inwentaryzacja była prowadzona na bieżąco.
- Bardzo ciężko pracowaliśmy, by ta placówka przetrwała, choć pieniędzy było bardzo mało. Jestem pewien, że oba postępowania zakończą się umorzeniem - kwituje.
Napisz do autora:
[email protected]
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+