W niedzielnym, drugim wyścigu weekendu, startujący z 4. pola krakowianin szybko awansował o dwie pozycje. Na prostych jego lamborghini huracan osiągało 280 km/h, Basz zaliczył pięć solidnych okrążeń. Gdy znów przemknął przez szykanę i wjechał w jeden z kultowych wiraży motorsportu - Curva Grande, jego auto straciło lewe tylne koło... - Wbijam piąty, szósty bieg - i czuję, że coś jest nie tak, że auto całkowicie traci stabilność - relacjonuje kierowca. - Przy 240 km/h wypadłem poza tor, na żwir... Prawdę mówiąc, widziałem przed sobą tylko mur i bariery, ale jakimś cudem udało mi się uniknąć uderzenia. Wyprowadziłem auto, jest całe.
Dlaczego doszło do tej sytuacji? Dlaczego bez kontaktu z czymkolwiek koło odpadło z wyścigówki? Odpowiedzi trzeba chyba szukać w wydarzeniach sobotnich. Tego dnia wyścig zaczynał partner Basza Takashi Kasai (za kierownicą zmieniają się w połowie rywalizacji). No i Japończyk miał wtedy przygodę, w wyniku której samochód został mocno zniszczony. - Uderzył właśnie lewym tylnym kołem. Uszkodzenia były spore, mechanicy pracowali w nocy, teoretycznie wymienili wszystko co trzeba - opowiada Karol.
Zespół Antonelli Motosport ma z pewnością temat do wyjaśnienia. Ten wyścig, dodajmy, wygrał duet Andrzej Lewandowski - Teodor Myszkowski. Kierowcy z Wielkopolski prowadzili również huracana, przygotowanego przez zespół Vincenzo Sospiri Racing.
Basz, czołowy kierowca kartingowy świata, w najbliższą sobotę pokaże się w szybkim fiacie podczas Wyścigu Górskiego Magura Małastowska. Nie będzie jego uczestnikiem, ale przejeżdżać będzie tę samą trasę - mając na prawym fotelu zwycięzców konkursu zorganizowanego przez producenta napojów energetycznych.
Follow https://twitter.com/sportmalopolskaWIDEO: Czego nie wolno wnosić na stadion podczas meczów Euro U21?
Autor: Agencja Informacyjna Polska Press, x-news