Nagły zwrot akcji w historii bezdomnego Adama Gromali, o którym pisaliśmy w ubiegłym tygodniku. Mężczyzna, który trafił do kontenera na jednym z osiedli w Nowym Sączu, może odzyskać rodzinny majątek wraz z dwoma domami! Jak ustalili nasi reporterzy siostra pana Adama, która mieszkała w Gołkowicach Dolnych zmarła w grudniu. Dom przejęła jej opiekunka, nie informując rodziny zmarłej o jej zgonie.
- Jak to, kiedy to się stało - pyta zszokowany pan Adam, który od "Krakowskiej" dowiedział się o śmierci siostry. - Nikt mi nie dał znać, nawet nie byłem na pogrzebie - dodaje cicho.
Zamknięte na głucho
Gołkowice Dolne. 61 arowa działka. Na niej dwa domy. Jeden zadbany, piętrowy, podpiwniczony, drugi mniejszy, w gorszym stanie. Miejsca pod dostatkiem dla dużej rodziny. Próbujemy skontaktować się z opiekunką siostry pana Adama. W oknie porusza się firanka, ale nikt nie otwiera. Słychać głośne ujadanie psa. To w tym domu przed laty mieszkał pan Adam wraz z dwoma siostrami. Młodsza wyjechała w głąb kraju. Ze starszą mężczyzna był w konflikcie. W końcu opuścił dom, aby znaleźć gdzie indziej dla siebie miejsce. Nie powiodło mu się, został bezdomny.
Jak ustaliliśmy w księgach wieczystych nieruchomość wciąż jest zapisana na matkę pana Adama, która już nie żyje. W związku z tym część domu należy się w drodze spadku panu Adamowi. - On budował ten dom własnymi rękami - mówi sołtys Gołkowic, Andrzej Myjak. - Byłem zdziwiony, że nagle zniknął. Krążyły nawet plotki, że nie żyje.
Dodaje, że rodzina była tajemnicza. Nie dopuszczała do siebie obcych. Nikt nie wiedział, jaka sytuacja panuje w domu.
- Na pewno postaralibyśmy się załagodzić konflikt z siostrą. Ale Adam milczał na ten temat - podkreśla sołtys.
Obawa przed opiekunką
Adam Gromala przyznaje, że chciałby wrócić do rodzinnego domu. Nie wie jednak co zrobić z opiekunką zmarłej siostry. Obawia się, że skoro kobieta nie wpuszcza nikogo do środka, jemu też zatrzaśnie drzwi przed nosem. W miniony wtorek pan Adam spotkał się z pracownikami sądeckiego MOPS-u, z którego usług obecnie korzysta.
- Teraz, gdy mamy nowe informacje, udzielimy panu Adamowi pomocy prawnej. Przekazałem sprawę do prawnika Sądeckiego Ośrodka Interwencji Kryzysowej - mówi Józef Markiewicz, dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Nowym Sączu. - Pewnie niezbędne będzie przeprowadzenie postępowania spadkowego, a pan Adam może sobie z tymi formalnościami sam nie poradzić. Dlatego jesteśmy gotowi go wesprzeć w tym temacie.
Pomoc przyszła za późno
Sprawą pana Adama zainteresowały się także władze Nowego Sącza. - Dopóki postępowanie spadkowe się nie zakończy, MOPS dalej będzie pomagał panu Adamowi - zapewnia Bożena Jawor, wiceprezydent miasta. - Wiem, że wybiera się na komisję lekarską, być może otrzyma rentę w związku z niepełnosprawnością. To byłaby dla niego ulga.
W trudach życia pan Adam nie jest jednak sam. Dach nad głową dała mu Krystyna Cięciwa wraz z mężem, u których pan Gromala mieszka na zimę.
- To dobry i uczciwy człowiek. Tylko w życiu mu się nie poukładało - mówi pani Krystyna. - Nie wahaliśmy się go przyjąć do nas. W kontenerze zimą miałby niezwykle ciężko - podkreśla kobieta.
Zdaniem Arkadiusza Mularczyka, sądeckiego posła, sprawa bezdomności pana Adama powinna być załatwiona już dawno temu. Poseł zarzuca miejskim urzędnikom, że nie sprawdzili sytuacji rodzinnej mężczyzny. - Kupując drewniany kontener za 3 tys. zł oraz wynajmując dodatkowo mieszkanie za 400 zł miesięcznie, nie podjęto jednocześnie skutecznych działań socjalnych i prawnych, aby pan Gromala mógł się osiedlić i zamieszkać w swoim rodzinnym domu - mówi Arkadiusz Mularczyk.
- Wiedzieliśmy o tym, że pan Gromala miał dom w Gołkowicach. Rok temu rozmawialiśmy z nim na temat możliwości odzyskania majątku, jednak pan Adam nie chciał wracać do Gołkowic ze względu na sytuację rodzinną - odbija piłeczkę Józef Markiewicz, dyrektor MOPS w Nowym Sączu.
Dodaje, że jego pracownicy nie są w stanie kontrolować rodzin wszystkich podopiecznych. - Sam pan Gromala nie wiedział o śmierci siostry. Jeśli najbliższa rodzina nie ma informacji o zgonie, to trudno, żebyśmy my ją mieli. To świeża sprawa - podkreśla Józef Markiewicz.
Pan Adam ma nadzieję, że jego życie jeszcze się odmieni. Spokojny dom i renta do niedawna były tylko marzeniem. - Najbardziej dziękuje pani Krystynie i jej mężowi, za to, że przyjęli mnie do siebie. Niewielu jest takich ludzi, którzy zgodziliby się zamieszkać z obcą osobą, do tego bezdomną - mówi pan Adam. - Przekonałem się, że są jeszcze ludzie, na których można liczyć.
Napisz do autorki
[email protected]
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+