Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Biecz, Gorlice. Od tragicznych wydarzeń minęło 75 lat, a oni wciąż mają obrazy z getta w głowie

Halina Gajda
Halina Gajda
Anna Wygrzywalska (po lewej) i Ewa Wacławska-Majeran, gorliczanki. Należą do coraz mniej licznej grupy mieszkańców miasta, którzy pamiętają wydarzenia z getta z sierpnia 1942 roku.
Anna Wygrzywalska (po lewej) i Ewa Wacławska-Majeran, gorliczanki. Należą do coraz mniej licznej grupy mieszkańców miasta, którzy pamiętają wydarzenia z getta z sierpnia 1942 roku. Teodor Włosek
W sierpniu 1942 roku zlikwidowane zostały getta w Gorlicach i Bieczu. Coraz mniej jest żyjących, którzy pamiętają tamte dni. Czas nie zamazał wspomnień, a obrazy z tamtych dni wciąż wracają.

Ewa Wacławska-Majeran miała zaledwie pięć lat, gdy na jej oczach rozegrała się cała tragedia gorlickiego getta. Wydarzenia sprzed 75 lat wracają. Jak fala. Ktoś powie: co pięciolatka mogła rozumieć z tego, co działo się wokół niej. - Może nie rozumiałam polityki, strategii nazistów, ale dokładnie wiedziałam, że dzieje się coś bardzo, ale to bardzo złego - mówi dzisiaj pani Ewa.

Getto w Gorlicach zostało utworzone w październiku 1941 roku na polecenie jasielskiego starosty dr. Walthera Gentza. Na tej niewielkiej powierzchni, w 131 domach, w katastrofalnych warunkach sanitarnych umieszczono około 3500 Żydów.

Po wąskich uliczkach biegały dzieci. - Bawiliśmy się wspólnie - wspomina. - Do dzisiaj utkwiła mi w głowie taka wyliczanka czy piosenka: ele, bele, tabacele - przywołuje.

Pierwszymi oznakami zbliżającej się zagłady była przeprowadzona na początku lata 1942 r. rejestracja mieszkańców getta. Wszyscy zdawali sobie sprawę, co to oznacza.

Karta wystawała o włos

11 lipca 1942 roku, Niemcy wezwali wszystkich przebywających w getcie mężczyzn do zgromadzenia się na rynku. Przeprowadzili wśród nich selekcję. Wybrali dwustu młodych. Wysłali ich do obozu pracy w Płaszowie. Zresztą, o taki los, od początku wojny, bali się wszyscy mieszkańcy, nie tylko Żydzi. - Niemcy za wszelką cenę próbowali dotrzeć do niektórych Polaków, w tym mojego ojca - opowiada Ewa Wacławska-Majeran. Codziennością były wizyty gestapowców w biurze meldunkowym. - Karty z danymi wszystkich mieszkańców złożone były w specjalnych szafach i zawsze były równo ułożone - mówi pani Ewa.- Gdy gestapo wchodziło, pracownicy musieli wyjść - dodaje. Pieczołowitość dokładnego układania kart miała cel. Po wyjściu Niemców urzędnicy dokładnie sprawdzali, czy może pozostał jakiś ślad po wyciąganiu którejś z nich. Były to znaki, że gestapo kimś się interesuje, że trzeba człowieka ostrzec. - Tyle że niemieccy żołnierze zostawiali szafy w idealnym ładzie - dodaje. Tym razem było inaczej. Jednak z kart minimalnie, dosłownie o włos wystawała.

- Okazało się, że ona należała mojego ojca - wspomina pani Ewa. Ktoś nieznajomy przyszedł do nich z ostrzeżeniem. Tata pani Ewy szybko się ubrał i zniknął w ciemnościach nocy. Na długo.

Śmierć codziennością

Tadeusz Chmura, gorliczanin, o tym, co działo się w getcie, wie z rodzinnych relacji. Jego mama, Maria Nawrocka, jako młoda dziewczyna mieszkała w jednym z domów przy Dworzysku.

- Opowiadała, że w czasie likwidacji getta, do domu wpadło gestapo. Nie pytali o nic, tylko kazali się mamie ubierać. Gdy zapytała dlaczego, odpowiedzieli krótko: jesteś Żydówką, pójdziesz z nami - opowiada pan Tadeusz. W domu była też babcia mamy, Katarzyna Laskoś. Zainterweniowała.

- Pokazała gestapowcom krzyż wiszący na ścianie, zaczęła tłumaczyć, że są Polkami. Żołnierze dali się przekonać, machnęli ręką i poszli - dodaje.

Janina Konieczna, gorliczanka, dzisiaj 91-latka też pamięta. - Mój ojczym, Henryk Biel prowadził gospodarstwo, ale od czasu do czasu najmował się jako furman do przewożenia różnych rzeczy - opowiada. - Był na miejscu w czasie likwidacji getta - akurat trafił mu się kurs ze żwirem - dodaje.

Przejeżdżał przez Dworzysko, gdy z jednej z bram wyszedł Żyd. Jeden z gestapowców wyciągnął broń i bez słowa strzelił w jego kierunku.

- Zatrzymał ojczyma, zawołał jeszcze dwóch ludzi i kazał zabrać ciało zastrzelonego na kirkut - opisuje.

Mamo, co się z nimi stało

Gehenna zaczęła się 14 sierpnia przed południem. Żandarmeria niemiecka, SS i gestapo otoczyli cały teren getta. Żydów wyciągano z mieszkań. Tych, którzy próbowali ratować się ucieczką, rozstrzeliwali na miejscu. Tak skończyli zresztą pacjenci szpitala żydowskiego, który mieścił się niedaleko Szklarczykówki. Wygnanych z domostw zgromadzono na Dworzysku. Przeprowadzono selekcję na cztery grupy: młodych mężczyzn, starców i chorych, kobiety z małymi dziećmi oraz pozostałą ludność.

- Przez okno widziałam tłum klęczących na ziemi - opowiada z przejęciem gorliczanka. - Pośród nich byli chorzy i starzy. Tych, którzy pomdleli, Niemcy brali za ręce i nogi, i niczym worek z ziemniakami, rozhuśtali i rzucali na pakę samochodu. Ten odjeżdżała w niewiadomym kierunku - dodaje.

Dla pięciolatki wszystko, co się działo, było kompletnie niezrozumiałe. Zaczęła płakać, wręcz krzyczeć. Pytała: mamo co się dzieje, co z nimi będzie?

Czytaj najnowsze informacje z Gorlic i okolic

- Nikt niczego nie próbował mi wytłumaczyć. Pamiętam tylko, że ktoś odprowadził mnie do znajomego ojca, który mieszkał gdzieś za miastem - wspomina cicho. - Spędziłam tam noc. Potem ta sama osoba przyprowadziła mnie do domu. Dworzysko było już puste - dodaje.

Tak samo jak mieszkanie na piętrze rodzinnej kamienicy. Gestapo założyło na drzwi plomby, a dorośli ciągle upominali wszystkie dzieci, żeby broń Boże nie naruszyły którejś z nich.

Okazało się, że chorych, starców i małe dzieci z matkami, łącznie około 700 osób, wywieziono samochodami do lasu Garbacz. - Nad ogromnymi dołami położone były kawałki desek, jakby kładki - opowiada Janina Konieczna. - Niemcy kazali Żydom wchodzić na nie. Potem celowali do nich z karabinu maszynowego. Seria za serią - mówi cicho.

Dodaje: szczęście miał ten, kto zginął od razu. Ranni wpadali na ciała pomordowanych. Nie mieli siły, by uciekać, zresztą na ratunek nie było szans. Zanim ktokolwiek się zorientował, przysypywani byli wapnem i ziemią. Na desce pojawiali się kolejni...

- Po wszystkim, ludzie opowiadali o tym, jak w lesie ruszała się ziemia - dodaje.

Reszta zebranych na Dworzysku trafiła do tak zwanej Buciarni. Część została rozstrzelana.

Likwidacja getta zakończyła się 19 sierpnia 1942 roku, gdy z Gorlic do Bełżca wyjechał transport kolejowy z 2500 Żydów. Około 40 z nich udało się zbiec. Wszystko dzięki kolejarzom, którzy wykorzystali chwilę nieuwagi niemieckich żołnierzy i otworzyli drzwi wagonu.

- Minęło tyle lat, a ja wciąż mam w głowie obraz rzeszy klęczących na bruku Żydów. Pewnie w duchu się modlili, żegnali niemymi znakami. To wszystko było straszne - kończy.

Uratował się z bieckiego getta

Ira Goetz (ur. 1928 r), prezes Towarzystwa Żydów Biecza w Nowym Jorku

Miał 14 lat, gdy 14 sierpnia 1942 roku rozpoczęła się likwidacja bieckiego getta. Już o świcie miasto zostało otoczone. Rodzina Izaaka się rozproszyła. Jego siostry znalazły schronienie w szopie u sąsiadów. Matka z racji kłopotów ze zdrowiem została w domu. Chłopak chciał po nią wrócić, ale natknął się na ojca, który zdecydowanie kazał mu uciekać i szukać ratunku.

Pobiegł więc na miejską skarpę. W ruinach murów obronnych była niewielka wnęka. To tam, zapierają się plecami o jedną ścianę, a nogami o drugą przetrwał blisko dobę. Gdy odgłosy strzałów z miasta ucichły, ruszył na poszukiwanie rodziny. Po drodze ktoś ostrzegł go, by mimo wszystko nie wracał do miasta, bo gestapo wciąż tam jest.

Izaak przypomniał sobie o rodzinie polskiej rodzinie Kosibów. Bardzo liczył, że pomogą mu. Nie mylił się, choć wspomniani bardzo obawiali się o swój los, gdyby wyszło na jaw, że ukrywają Żyda. Nie był zresztą jedynym, którym rodzina dała tymczasowe schronienie. Po różnych zawirowaniach, podczas których dosłownie ocierał się o śmierć, spotkał wujka Arona. Nie rozstawał się z nim, wspólnie przeszli kilka obozów i tak dotrwali do końca wojny.

Posiedzenie Rady Miejskiej na rynku w Gorlicach

Tak kiedyś wyglądały Gorlice! [ARCHIWALNE ZDJĘCIA]

WIDEO: Mówimy po krakosku - odcinek 2. Czym jest nakastlik?

Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto
>>> Zobacz inne odcinki MÓWIMY PO KRAKOSKU

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska