https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Biznesmen katował żonę. Odpowie za próbę zabójstwa

Artur Drozdżak
Gazeta Krakowska
Brutalne uszkodzenie ciała i próba zabójstwa w Stróży koło Myślenic - to najpoważniejsze zarzuty, jakie ciążą na 43-letnim Pawle W. i 30-letnim Mariuszu K., którzy, zdaniem krakowskich śledczych, usiłowali pozbawić życia 30-letnią Martę Diener, żonę starszego z mężczyzn.

Pokrzywdzona w nocy z11 na 12 marca 2016 r. była w swoim domu bita, kopana, wyrywano jej włosy i zadawano ciosy nożem. Sprawcy złamali jej kręgosłup szyjny i katując kobietę doprowadzili do zwichnięcia dwóch kręgów szyjnych, które niebezpiecznie naciskały na rdzeń kręgowy i utrudniały swobodne oddychanie. To zagrażało zdrowiu i życiu 30-latki. - Akt oskarżenia w tej sprawie wysłaliśmy do Sądu Okręgowego w Krakowie - potwierdza prokurator Jacek Para z Prokuratury Okręgowej.

Oskarżeni nie przyznają się do winy i składają wyjaśnienia, które są odmienne od ustaleń śledczych. Prokuratura zarzuca im także grożenie policjantom, którzy przyjechali na interwencję tragicznego 12 marca 2016 r.

Z ustaleń prokuratury wynika także, że Paweł W. odpowiada za spalenie we wrześniu 2015 r. w Stróży kilku samochodów i doprowadzenie do pożaru w wielkich rozmiarach. Straty oszacowano na 55 tys. zł. Obaj panowie od marca ub.r. są w areszcie.

W małżeństwie Marty i Pawła od dawna nie układało się dobrze. Pierwszy raz W. uderzył żonę, gdy była w ciąży. Przeciągnął za włosy z salonu do sypialni.- Mąż miał ciągi alkoholowe, potrafił pić bez przerwy przez dwa, trzy tygodnie - opowiadała nam Marta rok temu. - A ja nie dawałam przyzwolenia na picie. Czepiasz się, mówił, i robił się agresywny.

Kiedy była w drugiej ciąży, w siódmym miesiącu, rozbił jej głowę siekierą. Zabrał kluczyki od auta, wystawił za drzwi. Stała przed bramą, z brzuchem i dzieckiem na rękach.

Wszystko mu wybaczała. Przechodziła nad tym, co się działo do porządku dziennego. By ratować rodzinę.

11 marca 2016 r., w piątek, Paweł zadzwonił do Marty w środku nocy. Powiedział, że przyjedzie i ją zabije. Nie do końca mu uwierzyła, ale na wszelki wypadek się ubrała. Wypuściła psy, żeby zaszczekały, jeśli się pojawi. Zadzwoniła na policję. W pewnej chwili usłyszała dźwięk klucza w zamku. Mąż wpadł do domu z kolegą. To, co działo się później, Marta wspominała w szpitalu:

„Chwycił mnie za włosy, przewrócił. Zawlekli mnie do łazienki i tam katowali. Cięli nożem po rękach, wyrywali włosy. Jeden siedział na mnie, dociskał kolanem, a drugi w tym czasie kopał. Zmieniali się. Uderzali moją twarzą o podłogę. Nie mogłam złapać powietrza do płuc. Nic nie widziałam, bo krew zalewała mi oczy, włosy wchodziły do ust. W pewnym momencie poczułam ciepło rozchodzące się po całym ciele, nie czułam nóg ani rąk. Pomyślałam: więc tak wygląda śmierć. Byłam pewna, że to mój koniec”. Uratowali ją policjanci.

Paweł W. dostał zarzut usiłowania zabójstwa z zamiarem ewentualnym. To znaczy, że gdy katował Martę brał pod uwagę, że może to doprowadzić do śmierci żony. Przez trzy dni Marta leżała kompletnie bez ruchu. Mąż zmiażdżył jej rdzeń kręgowy. Poprzecinane nożem ręce jeszcze długo potem były niesprawne. Na szczęście nie doznała trwałego uszczerbku na zdrowiu.

- Jednak z opinii biegłych jednoznacznie wynika, że obrażenia bezpośrednio zagrażały życiu mojej klientki - podkreśla prof. Zbigniew Ćwiąkalski, reprezentujący Martę Diener. - Gdyby nie interwencja policji, pewnie nie przeżyłaby tego ataku. Czyn jest tym bardziej bestialski i odrażający, że w pokoju obok spały ich wspólne maleńkie dzieci. W każdej chwili mogły się obudzić.

Od tamtych strasznych chwil Marta Diener cały czas jest w leczeniu, wymaga stałej rehabilitacji. Także pomocy psychologicznej. Choć jej mąż przebywa w areszcie, ona nadal czuje się zagrożona.

- W razie gdyby areszt został uchylony, natychmiast wystąpimy o przydzielenie pani Diener osobistej ochrony - zapowiada prawnik.

Marta Diener nie chciała komentować sprawy.

Komentarze 30

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

A
Alex
Do kamieniołomu z kur.....wą!
k
krakus od wiekow
Co za k..... urodzila tego psychicznego zboczenca -zostanie tajemnica..!
W
Wan Lin
"W razie gdyby Areszt został uchylony" ? K...wa
A na jakiej podstawie?
K
Kobieta
Oby wyszła Pani tego. Sama miałam męża, który mnie bił. Wykształcony człowiek, majątek a w domu gehenna. Dużo zdrowia dla Pani i dzieci
G
Gość
Facet który podnosi rękę na kobietę to najwieksza łajza i świnia
L
L.r2
Oko za oko. Kalectwo za kalectwo...
J
Jula
Czy naprawdę musi dochodzić do tego typu rzeczy? Czy faceci zamiast traktować swoje kobiety z należytym szacunkiem tłuką je jakbyśmy żyli w epoce kamienia łupanego? Maczugą po głowie?
W
Wr medica
Facebook Wr Medica
K
Kolega
Znam go lata bo wychowywaliśmy się niedaleko. Zwykły szmaciarz bez klasy i kasy. Zawód syn. Bez ojca byłby nikim, zresztą teraz będzie.. zwykłym kryminalistą to tak jakby nikim.
M
Maria Zduńska
Jaki biznes prowadziła ta bestia? Jak tak można? Własną żonę, matkę swoich dzieci? Kim trzeba być? Czy to bydlę ma w ogóle matkę? Kto wychował tego bydlaka? WSTYD!!!
K
Krakus
Co za bydlęta! Stop Wójcik Optyk
Wejdź Facebook Stop Wójcik Optyk
R
Ręce opadają
Wydawać by się mogło, że to nie patologia a najcześciej tak jest, że w takich dobrych, bogatych domach dochodzi do przemocy! Życzę Pani dużo zdrowia, dla dzieci rownież. Niech zdycha w więzieniu
N
Na-rita
Co trzeba mieć w głowie, aby tolerować takiego szaleńca i jeszcze mieć z nim dzieci ? Gdzie była rodzina, matka, ojciec, rodzeństwo tej kobiety ? Przecież nie mieszkali na pustyni.
O
Olo
Już nigdy nikogo nie skrzywdzą!
R
Roman
Takich dwóch śmieci to ze świecą szukać. Mam nadzieje, że tym radem Pawłowi Wójciowi świeca wyląduje pod celą w d****!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska