Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Blokadą uderzyła w gminę

Paweł Szeliga
Paweł Szeliga
Paweł Szeliga
Ciężarówka z drewnem z gminnego lasu została zablokowana przez kobietę broniącą części drogi. Kierowca spędził noc w aucie, ponieważ desperatka chciała pokazać, że samorząd od lat ignoruje jej problem.

W Szczawniku (gm. Muszyna) toczy się wojna o jeden ar ziemi włączony przed 40 laty do gminnej drogi. Konflikt nabrzmiał do tego stopnia, że w ubiegłym tygodniu właścicielka spornego gruntu zablokowała przejazd i uwięziła w ciężarówce kierowcę wiozącego z lasu 20 kubików drewna.
Agnieszka Janczarek sprowadziła się do Szczawnika w 2007 roku z Lublina. Kupiła dom i założyła stadninę koni dla turystów. Gdy zaczęła przeglądać papiery, okazało się, że jeden ar z jej działki leży w pasie gminnej drogi, prowadzącej do pól, działek budowlanych i lasów.
- Chciałam oddać ten fragment gminie, jeśli dostanę w zamian jakiś grunt - opowiada Agnieszka Janczarek. - No i zaczęły się kłopoty.
Już kilka miesięcy po przeprowadzce gmina zaproponowała lubliniance działkę przylegającą do jej domu. Łącznie liczyła siedem arów, więc za sześć musiałaby zapłacić. Nie skorzystała z okazji.
- Przez działkę przebiega linia wysokiego napięcia, a przebywanie w jej pobliżu jest szkodliwe dla zdrowia - wyjaśnia pani Agnieszka. - Poza tym za mój ar gmina chciała płacić dwa tysiące złotych, podczas gdy jest wart co najmniej pięć razy więcej. Tymczasem za nowy przejęty grunt, dla mnie bez wartości, miałabym zapłacić 35 tysięcy złotych. To żaden interes.
Lublinianka była zainteresowana niewielką działką |w pobliżu stacji narciarskiej w Szczawniku. Zamierzała tam uruchomić wypożyczalnię nart. Burmistrz Muszyny Jan Golba uznał jednak, że zrodzi to konflikt interesów z właścicielem wyciągu, który dzierżawi grunt od gminy. Poza tym nie chciał, by przy obiekcie powstał dodatkowy pawilon i nic z tych planów nie wyszło.
- Następnego dnia po rozmowie na ten temat kobieta zablokowała drogę - opowiada Elżbieta Jędrzejek-Półtorak, kierownik Referatu Gospodarki Nieruchomościami w Urzędzie Miasta i Gminy w Muszynie. - Zadziałała stanowczo, a jej ofiarą padł pracownik firmy, która wygrała przetarg na wywóz drewna z naszych lasów.
Właściciel firmy Rafał Wiejacki pierwszy raz spotkał się z taką sytuacją. Jego pracownik sugerował na miejscu, że nie jest stroną w tym konflikcie, więc Agnieszka Janczarek powinna wątpliwości rozwiązać z gminą. Nie ugięła się jednak i mężczyzna spędził noc w ciężarówce.
- Nie mógł auta tak po prostu zostawić - tłumaczy Rafał Wiejacki. - Miało pełny bak paliwa i nowe opony. Ktoś je mógł ukraść.
Agnieszka Janczarek tłumaczy, że zastawienie przejazdu jej samochodem terenowym było formą protestu przeciwko działaniom gminy.
- Gdybym postąpiła inaczej, to problem, z którym już dawno zwróciłam się do gminy, byłby nadal ignorowany - wyjaśnia lublinianka. - Na miejsce przyjechali policjanci, ale stwierdzili, że nic nie mogą zrobić, skoro moje auto stoi na moim skrawku terenu.
Następnego dnia kierowca ciężarówki wypełnionej drewnem zdecydował się na objazd po sąsiednich łąkach. Przejeżdżając po gruncie rodziny Motyków nie był w stanie wykręcić na ostrym zakręcie. Gospodarz usunął więc część starego ogrodzenia, by auto mogło przejechać. - Żal mi się zrobiło człowieka, bo sam przez wiele lat pracowałem w lesie i wiem, jaka to ciężka robota - mówi Jan Motyka.
Burmistrz Muszyny Jan Golba podkreśla, że jeśli sytuacja zaogniła się tak bardzo, to będzie musiał podjąć kroki prawne, by konflikt rozwiązać. Zamierza oddać sprawę do sądu licząc, że ten orzeknie, iż gmina może użytkować drogę przez zasiedzenie. Wtedy sporny ar zostanie przez nią przejęty. Nieformalnie stało się tak już w latach 70. XX wieku, gdy nieżyjąca już właścicielka działki przekazała ten skrawek gruntu pod drogę, podpisując umowę z ośrodkiem wczasowym Ostrowianka. Umowę podpisano, ale nie przeprowadzono zmiany notarialnie. I problem spadł na gminę.
- Jeśli znajdą się świadkowie, którzy potwierdzą, że droga była użytkowana co najmniej od trzydziestu lat, to właścicielka straci prawa do spornego ara - mówi Jan Golba. - To będzie ostateczne rozwiązanie, skoro inne próby zażegnania konfliktu nie dały rezultatu.
Sołtyska Szczawnika Zofia Bołoz-Franczak zebrała już 16 oświadczeń od mieszkańców, którzy potwierdzą powszechne użytkowanie drogi. W 2004 r. gmina utwardziła nawierzchnię, na co Agnieszka Janczarek wyraziła pisemną zgodę.
- Świadków mogłoby być więcej, więc gdyby sądowi tych szesnastu nie wystarczyło, to w mig dostarczymy oświadczenia kolejnych - zapewnia sołtyska.
Agnieszka Janczarek jest zbulwersowana takimi planami. Uważa, że w państwie prawa nie można odebrać człowiekowi kawałka jego własności.
- Jeśli sprawa trafi do sądu, to będę walczyć o swoje - zapowiada kobieta. - Na tym konflikcie ucierpi wiele osób, bo wtedy na stałe zablokuję drogę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska