Najbardziej zaniepokojeni są rodzice dzieci, które uczęszczają do zlokalizowanej tuż obok kościoła Szkoły Podstawowej nr 1. Obawiają się oni o bezpieczeństwo swoich pociech. W czasie odpustu chodnik, który prowadzi do szkoły, jest bowiem zajęty przez stragany.
Dzieci muszą więc poruszać się po jezdni, po której przejeżdżają samochody.
- Wąska uliczka, po której co chwilę przejeżdża jakiś samochód, kramy wystawione do połowy drogi, a do tego jeszcze cały rząd zaparkowanych aut. To wszystko sprawia, że w tym miejscu jest bardzo niebezpiecznie. Boję się o moje dzieci. Uważam, że miasto powinno zabronić wystawiania w tym miejscu stoisk handlowych - mówiła Marta Batko, mama 6-letniego Szymona.
Przedstawiciele samorządu nie chcą jednak tego zabraniać. Uspokajają, że nigdy do tej pory podczas odpustu w tym miejscu nie doszło do wypadku czy potrącenia.
- Argumentacja rodziców dzieci uczęszczających do szkoły i ich troska o swoje pociechy jest zrozumiała, jednak zwolennicy tradycji odpustu przy Bazylice św. Mikołaja również mają rację, twierdząc, że ruch samochodowy jest wówczas bardzo spowolniony i kierowcy przejeżdżający obok kramów jadą z zachowaniem szczególnej ostrożności - mówi Andrzej Koprowski, asystent burmistrza Bochni.
Głos w tej sprawie zabrał też proboszcz bocheńskiej parafii, który na jednym z lokalnych portali internetowych tłumaczył, że parafia handlarzy specjalnie nie zaprasza.
- Kramy związane z odpustem to nie jest sprawa naszej parafii, ponieważ my sprzedawców specjalnie nie zapraszamy ani nie organizujemy dla nich miejsc do handlu - przekonuje ks. Leszek Leszkiewicz, proboszcz parafii św. Mikołaja w Bochni. a