- Młodzi zaufali Komorowskiemu, więc zagłosowali na niego. Obiecał im pracę i inwestycje. A co z nami, starymi? Nikt się już nie liczy z emerytami. My nawet możemy bez konsekwencji przechodzić na czerwonym świetle, bo akurat coś może nam się stanie i będzie mniejszy problem - mówi 67-letnia pani Anna, która odpoczywa w cieniu przy bocheńskim rynku.
Podobne zdanie ma 26-letnia Katarzyna z Lipnicy Murowanej, która pracuje w sklepie spożywczym na osiedlu Słonecznym w Bochni.
- Kaczyński był obecny w polityce długo, a Komorowski jakby pojawił się nagle, zupełnie znikąd. Nie przekonał mnie jako człowiek ani tym bardziej jego obietnice - mówi, poprawiając produkty na półce.
Z taką oceną nie może się zgodzić Dominika, która parę dni temu obroniła tytuł licencjata z geografii.
- Nie mogę uwierzyć w to, że praktycznie w całej Małopolsce wygrał Kaczyński. Gdyby został prezydentem, to na pewno byłoby sporo konfliktów z rządem. Komorowski nie jest idealny, ale teraz przynajmniej można liczyć na to, że coś się zacznie zmieniać. Ustawy nie będą ciągle blokowane przez prezydenta - mówi.
Pomimo wysokiej frekwencji można było spotkać osoby, które przyznawały otwarcie, że nie głosowały.
- W ogóle nie interesuję się polityką, bo w Polsce jest na tak żenująco niskim poziomie, że szkoda sobie zawracać głowę - twierdzi Bartłomiej, tegoroczny maturzysta z I LO w Bochni. - A ja pracowałem - mówi 32-letni Marek, kierowca.
Komentatorzy zgodnie podkreślają, że ta kampania wyborcza była jedną z najtrudniejszych w historii. Atmosfera katastrofy w Smoleńsku, potem tragiczna powódź, w czasie której ucierpieli także mieszkańcy powiatu bocheńskiego i brzeskiego. Sama końcówka wyścigu o prezydencki fotel przypadła na początek wakacji, czas upragnionych urlopów, w których niechętnie zajmujemy się "ciężkimi" tematami - z polityką na czele.
Dlatego też bez względu na to, czy ostateczny wynik pokrył się z naszymi osobistymi preferencjami politycznymi, czy nie - patrząc na frekwencję, można mówić o niewątpliwym sukcesie. W powiecie bocheńskim w II turze wyborów zagłosowało 60,35% uprawnionych , czyli o 3,15% więcej niż w pierwszej. To oznacza, że aż 2818 osób zmieniło zdanie po 20 czerwca i postanowiło zagłosować w zeszłą niedzielę.
Powiat brzeski notuje podobny wzrost - frekwencja wyniosła 57,30%, czyli zwiększyła się o 3,05% ( 2200 osób). W obu przypadkach frekwencja była wyższa niż ogólnokrajowa - 55,31%. Jak wyglądają wyniki wyborów w regionie? Podobnie jak w I turze wyborów, w drugim głosowaniu wygrał Jarosław Kaczyński. W powiecie bocheńskim zdobył w tę niedzielę 66,74% (32 098 głosów), w brzeskim - 67, 52% (27 382 głosów). W porównaniu z głosowaniem z 20 czerwca widać spory wzrost. Wtedy to w Bocheńskiem na Kaczyńskiego głosowało 55, 27 % (25 114 głosów), w Brzeskiem - 56,23% (21 624 głosów).
Co ciekawe, mamy też swoje rekordy. Najwyższa frekwencja w powiecie bocheńskim była w gminie Żegocina. Zagłosowało tam aż 70% uprawnionych, czyli 2795 osób. Tutaj też padł rekord poparcia dla Jarosława Kaczyńskiego - w II turze oddano na niego 83% ważnych głosów (dokładnie 2304).
Najwięcej głosów dla Bronisława Komorowskiego oddano w samej Bochni - 46,68%, czyli 6696 głosów. W powiecie brzeskim największa frekwencja była w gminie Iwkowa. 4 lipca do urn poszło tutaj 61,59% uprawnionych, czyli 2901 osób. Podobnie jak w przypadku terenu bocheńskiego Bronisław Komorowski największe poparcie miał w mieście. W gminie Brzesko głosowało na niego 39,73 % (czyli 6494 osób). Kandydat Prawa i Sprawiedliwości największe poparcie zdobył w gminie Iwkowa - 82,01% (czyli 2362 osób).
Liczby to jednak tylko suche dane. Jak oficjalny wynik wyborów przyjęli mieszkańcy Bochni? - Nie wierzę, że cokolwiek się zmieni. Ktokolwiek dostanie się do władzy, myśli tylko o sobie. A dług Polski rośnie...- mówi pan Tadeusz, 72-letni mieszkaniec osiedla Słonecznego w Bochni - Na kogo głosowałem? Na Kaczyńskiego. I chyba lepiej, że jednak nie wygrał, bo by go wykończyli psychicznie - dodaje po chwili, poprawiając opartą obok ławki kulę.
Podobne obawy podziela jego sąsiadka. - Jak zobaczę, że młodzi będą mieć pracę tutaj, w Polsce, a nie będą się włóczyć po Europie, to wtedy uwierzę, że Polacy wybrali dobrze - przytakuje 65-letnia pani Janina. Parę kroków dalej, na zacienionej ławce siedzi 34-letnia Barbara. Na rękach usypia jej półroczny synek, Tomek.
- Głosowałam na Komorowskiego, to był jedyny słuszny wybór. Będzie nas dobrze reprezentować, jest kompetentny i zna języki obce - uważa młoda mama. A co na to młodzi? - Wiem, że moje pokolenie głosowało głównie na Komorowskiego. Ja wybrałem Kaczyńskiego, bo obiecał rozwój wsi i wyrównywanie różnic. Szukałem teraz rok pracy i znalazłem tylko coś na przetrzymanie. W regionie brakuje nowych inwestycji - mówi 21-letni Rafał z Łapczycy.
Karta do głosowania w drugiej turze wyborów zawierała krótkie pouczenie oraz nazwiska dwóch kandydatów. Jak się jednak okazuje, niektórzy postanowili wykorzystać ten kawałek papieru także w bardziej "kreatywny" sposób. - W czasie liczenia głosów odkryliśmy, że na jednej z kart był przerobiona wersja wierszyka "Kto ty jesteś? Polak mały", tyle, że o jajeczku. Na kilku kartach były też narysowane kwiatuszki. Niektórzy dorysowywali też kratkę na trzeciego kandydata, najczęściej Korwina-Mikkego - wspomina Ewelina Plewa, która pracowała w bocheńskim OKW nr 2.