Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bochnia. Wierzę w to mocno, że u Matki Bożej wymodliłam sobie zdrowie

Małgorzata Więcek-Cebula
Małgorzata Więcek-Cebula
W bocheńskim sanktuarium zakończył się wielki odpust ku czci Matki Bożej Różańcowej Tysiące wiernych odwiedziło je by podziękować za liczne łaski, jakie udało się im wyprosić.

Janina Dziadowiec dobrze pamięta dzień, w którym po raz pierwszy stanęła przed obrazem Matki Bożej Bocheńskiej. Młoda mężatka do Bochni przeprowadziła się z Krakowa.

- Byłam przyzwyczajona do wielkich, pięknych kościołów Krakowa, ale ten bocheński mnie ujął - wspomina. Tak samo jak cudowny obraz Matki Bożej Bocheńskiej.

Dziś nie ma dnia, aby choć na 20 minut nie wstąpiła do świątyni, by się pomodlić i porozmawiać z powierniczką jej najskrytszych sekretów.

O Bocheńskiej Matce Bożej pani Janina mówi „Moja najlepsza przyjaciółka” i nie ma w tych słowach przesady.

- Czuję się dużo silniejsza, gdy wychodzę ze spotkania z nią - przekonuje.

Niespodziewana diagnoza

Wiele razy zdarzyło się, że pomagała jej w sytuacji, która wydawała się beznadziejna. Tak było choćby trzy lata temu, gdy pani Janina poważnie zachorowała. Zaczęło się od niezwykle mocnych bólów brzucha. Nikt nie był w stanie powiedzieć, co było ich przyczyną. Żadnych niepokojących zmian nie wykazywały liczne prześwietlenia i specjalistyczne badania.

Lekarze, którzy opiekowali się panią Janiną, byli bezradni, rozkładali ręce, bo nie wiadomo, czym były spowodowane bolesne dolegliwości.

- Mocno wierzyłam, że w końcu uda się jednak zdiagnozować te zmiany. Dobrze pamiętam, jak prosiłam Bocheńską Matkę Boską przede wszystkim o to, by postawiła na mojej drodze ludzi, którzy mogą mi pomóc - wspomina .

Dobry adres

Zupełnie niespodziewanie dostała wtedy, od kogoś telefon do jednego z krakowskich specjalistów. Lekarz z dużym doświadczeniem wykonał bardzo dokładną tomografię brzucha. Badanie wykazało obecność olbrzymiego guza, który musiał być natychmiast usunięty.

Było to o tyle ciekawe, że żaden z badająch ją wcześnie lekarzy go nie widział. Pani Janina musiała przejść skomplikowaną operację.

- Całe to zamieszanie z chorobą traktuję jako coś niewyjaśnionego. Nie wiadomo, jak ta historia by się skończyła, gdyby nie pojawił się na mojej drodze ten lekarz - mówi.

Przygotowana na najgorsze

Pani Janina cudem nazywa też wyzdrowienie męża, który po poważnym zapaleniu płuc leżał przez kilka miesięcy przykuty do łóżka w domu.

- Lekarz, który nas odwiedzał, powiedział mi wprost, bym była przygotowana na najgorsze - mówi pani Janina. Ona jednak nie dopuszczała do siebie myśli, że może być źle. Gorąca, codzienna modlitwa pomogła. Mąż wyszedł z choroby.

Przykładów na wsparcie Bocheńskiej Matki Bożej pani Janina w swoim życiu ma jeszcze wiele. Po jej pomoc zwracała się, nawet gdy miała kłopoty w pracy.

- Była taka sytuacja, kiedy mieliśmy poważny problem. Nikt nie wiedział, jak go rozwiązać. Pamiętam, że mój szef nawet żartował wtedy, mówiąc: nie zostało nam już nic innego jak tylko modlitwa - mówi pani Janina.

Ona więc się modliła. Jak zwykle o ludzi, którzy mogą przyjść z pomocą. I przyszli. okazało się, że nowy prawnik znalazł rozwiązanie problemu.

- Ja naprawdę mocno wierzę, że modlitwa daje olbrzymie wsparcie. W moim przypadku na pewno pomogła rozwiązać wiele problemów, codziennych spraw. Takich, których przecież każdy z nas ma sporo - mówi.

Pani Janina silną wiarę wyniosła z rodzinnego domu. Pochodzi z niewielkiej miejscowości na Podkarpaciu. Żarliwymi katolikami byli jej rodzice. Ojciec jako 30-latek za pomoc Armii Krajowej trafił na Syberię. O jego powrót modliła się cała rodzina. Wrócił cały i zdrowy.

Aby pomodlić się, pani Janina jako mała dziewczynka musiała iść 10 kilometrów do kościoła. Chodziła razem z rodzicami i rodzeństwem.

- Nikt nie narzekał, że daleko, że zimo albo pada deszcz czy śnieg. Dla nas wszystkich była to świętość - mówi.

Daje przykład innym

Pani Janina razem z mężem Józefem (który jest szafarzem w kościele pw. św. Jana) od 13 lat należy do bocheńskiego oddziału Katolickiego Stowarzyszenia Civitas Christiana. Wiarę starała się zaszczepić czwórce swoich dorosłych już dzieci i wnukom. Jeden z nich 14-letni Szymon jest lektorem w ich parafii. Kilka dni temu służył do mszy w intencji zdrowia jej męża, zamówionej z okazji jego 70. urodzin. W tym wyjątkowym nabożeństwie wzięła udział cała rodzina.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska