"Bronze Bomber", zgodnie z przypuszczeniami, od początku pojedynku górował nad starszym zaledwie o cztery lata, ale już mocno rozbitym Arreolą, którego zresztą sam sobie wybrał, korzystając z przywileju dobrowolnej obrony.
Mowa o tym samym Arreoli, noszącego z racji wyglądu, a zwłaszcza wyrazu twarzy pseudonim "Nocny Koszmar", którego w 2010 roku niemiłosiernie obijał będący w życiowej formie Tomasz Adamek. "Góral" wygrał na punkty werdyktem dwa do remisu, tocząc z Kalifornijczykiem swój najlepszy w karierze pojedynek w wadze ciężkiej.
Zabawnie, a następnie blisko zakończenia pojedynku zrobiło się w czwartej rundzie w Birmingham. Najpierw, w klinczu, Arreola próbował ciosami z prawej ręki obić korpus rodakowi, z czego nic nie robił sobie mistrz świata i zaczął, niczym w tańcu, obszernie kręcić tułowiem, by nagle skarcić pretendenta odczepnym ciosem podbródkowym z prawej ręki.
Po chwili słynący ze spektakularnym nokautów Wilder zaczął wyprowadzać obszerne uderzenia z obu rąk i przeciwnik po raz pierwszy przyklęknął, zapoznając się z matą ringu, ale nie dał się wyliczyć.
Koniec tego nierównego pojedynku nastąpił w ósmej rundzie, gdy narożnik Arreoli doszedł do słusznego wniosku, że mija się z celem dalsza utrata zdrowia i poddano pretendenta. Twarz "Nocnego Koszmaru" wyglądała jeszcze straszniej, a efekt potęgowało mocno zapuchnięte lewe oko.
Przed Wilderem najpewniej dłuższa przerwa, ponieważ po pojedynku miało się okazać, że niepokonany Amerykanin (37 zwycięstw, w 36 przed czasem) już w 4. rundzie nabawił się złamania kości prawej dłoni oraz naciągnął biceps.
Mimo problemów ze zdrowiem, Wilder rzucił wyzwanie innym mistrzom świata Anthony'emu Joshui i Tysonowi Fury'emu. - Oczywiście, że ich chcę, tylko pytanie brzmi, czy oni chcą walki ze mną? Moim celem jest zunifikowanie wszystkich tytułów w wadze ciężkiej. Jestem jednym z najlepszych, najtwardziej uderzających zawodników wagi ciężkiej w tym biznesie - powiedział mistrz świata federacji WBC cytowany przez portal bbc.com.