W domu Marii Bill w Zielonkach od lat przecieka dach. Kobieta chciałaby go wyremontować, jednak na to potrzebna jest zgoda jej brata - współwłaściciela domu. Ten zgody nie wyraża, nie chce podpisać potrzebnych dokumentów, chyba, że siostra sama go o to poprosi, ale rodzeństwo nie rozmawia ze sobą od lat.
Rodzinny spór
Do niewielkiego domu w Zielonkach trudno jest dotrzeć, nie ma możliwości, żeby dojechać tam samochodem. Teren wokół budynku jest zarośnięty krzewami, aby do niego dojść trzeba przejść błotnistą, wąską i stromą drogą. Dla 72-latki to wielkie wyzwanie. Przez lata radziła sobie jednak z niedogodnościami.
- Mąż był cukrzykiem. Nie chodził, później stracił wzrok, a ja się nim opiekowałam. Przez wiele lat nie miałam nawet doprowadzonej wody do domu - wspomina pani Maria. Gdy jej mąż chorował, musiała chodzić nawet kilka kilometrów po wodę do najbliższej studni.
Od śmierci męża kobieta mieszka sama. Nie mieli dzieci. Jej najbliższą rodziną jest mieszkający za ścianą brat.
W ubiegłym roku 72-latka przeszła operację, przez którą ma trudności z poruszaniem. Właściwie nie wychodzi z domu. - Przychodzi do mnie pani z zakupami, sprawdza czy wszystko w porządku - mówi kobieta.
Choć w życiu przeszła wiele, nie traci wiary. Uśmiecha się, rozmawia, częstuje nas herbatą z konfiturami.
Dom odziedziczyli po rodzicach. Razem z bratem są jego współwłaścicielami. Niestety, od kilkudziesięciu lat są skłóceni i nie rozmawiają ze sobą. Część w której mieszka kobieta, jest w bardzo złym stanie. Żeby wejść do mieszkania trzeba pokonać strome schody, na górze jest niewielki pokój i kuchnia. Najgorsze jest jednak to, że przecieka dach. - Kiedy mój mąż był chory, nieraz musiałam z parasolem chodzić po mieszkaniu robiąc mu śniadanie - wspomina. Stara się jednak nie narzekać. Chce żyć w normalnych warunkach - tylko na tym jej zależy.
Dach musi zostać wyremontowany. Niestety brat pani Marii nie wyraża na to zgody. Nie chce podpisać dokumentów, a bez jego zezwolenia remont nie może zostać wykonany.
Brat się nie zgadza
Pani Maria w 2014 roku poprosiła Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej w Zielonkach o pomoc w rozwiązaniu problemu. W trakcie oględzin domu, w których uczestniczył pracownik GOPS i właściciel firmy budowlanej współpracującej z placówką, potwierdzono, że remont musi zostać przeprowadzony. Uznano, że stan budynku zagraża życiu jego mieszkańców.
„Dach pokryty jest blachą, w której widać dziury. Pomimo, że ma spadek, na jego końcu utrzymuje się woda, co może świadczyć o uszkodzonej konstrukcji” - czytamy w oficjalnym piśmie z GOPS. Pani Maria ma pieniądze na naprawę, nie chce, aby brat ją współfinansował.
Na doraźną wymianę dachu nie jest wymagane pozwolenie. To jednak nie wystarczy. Wymiana poszycia wiąże się ze zgłoszeniem robót budowlanych do Starosty Powiatu Krakowskiego, a tu już zgoda współwłaściciela budynku jest konieczna.
Brat pani Marii dokumentów nie chce jednak podpisać. Jak powiedział pracownikom socjalnym, zrobi to dopiero, gdy siostra przyjdzie i poprosi go o zgodę. Mimo wielokrotnych mediacji zdania nie zmienił.
- To mój brat i nie chcę źle o nim mówić, ale nie mogę pójść i go poprosić. To byłoby dla mnie poniżające - przyznaje kobieta.
Dodaje, że przez prawie 40 lat nie rozmawiała z bratem. Ten wielokrotnie uprzykrzał jej życie, nie pomagał nawet gdy mąż pani Marii chorował. O szczegółach konfliktu nie chce opowiadać.
My także staraliśmy się porozmawiać z mężczyzną. Nikt nie wpuścił nas do jego części domu. O pomoc zwróciliśmy się również do wójta Zielonek. - Nie mamy wpływu na rozwiązywanie sporów rodzinnych - mówi wójt Bogusław Król. Przyznaje jednak, że sytuacja pani Marii jest wyjątkowa. - Jedyne co mógłbym zrobić to spróbować porozmawiać z jej bratem...
Lata 90. w Krakowie. Pamiętasz jak wyglądało miasto? [ZDJĘCI...
ZOBACZ TAKŻE: Zmiany w segregacji śmieci - co nas czeka?
źródło: naszemiasto.pl
Follow https://twitter.com/gaz_krakowska