Wygląda na to, że dodatkowy dzień nie przełożył się zbytnio na liczbę oddanych głosów. Do piątkowego popołudnia było ich ok. 37 tys. Rok temu krakowianie oddali ponad 50 tys. głosów, z czego 37 tys. drogą elektroniczną. Wtedy można było jeszcze głosować papierowo.
Jeśli dane się potwierdzą, to tegoroczna frekwencja znów będzie poniżej oczekiwań. A urzędnicy liczyli na 12 proc.
- Liczę, że dojdą głosy z końca dnia - zastrzega Bogusław Kośmider, przewodniczący Rady Miasta i członek rady programowej budżetu obywatelskiego. Dodaje jednak, że termin głosowania - wakacyjny - jest trudny.
Tegoroczny budżet nie ustrzegł się też błędów. Nasz Czytelnik (nazwisko do wiadomości redakcji) zwrócił uwagę, że błędem było podawanie na stronie liczby głosów oddanych na dany projekt przed zakończeniem głosowania.
- To stygmatyzowanie, bo ludzie nie będą głosować na projekty, widząc że nie mają one szans - zaznacza Czytelnik. Dodaje też, że aż do czwartku w systemie nie pojawiło się przypomnienie o konieczności oddawania trzech głosów na zadania ogólnomiejskie i trzech na dzielnicowe, aby głos mieszkańca były ważny. To może spowodować, że część głosów będzie nieważna.
Także Bogusław Kośmider zgadza się, że błędem było podawanie liczby oddanych już głosów. - Nie zdołaliśmy tego zmienić.
Zdaniem Kośmidera, jeśli mimo większej kampanii promocyjnej i większego zaangażowania magistratu głosów będzie nie więcej niż 40 tys., to trzeba będzie zmienić termin głosowania. - A może jest i tak, że budżet obywatelski interesuje tylko 8-10 proc. krakowian? Moim zdaniem problemem jest jednak wakacyjny termin - kwituje przewodniczący.
