Piotr Rąpalski: Dziś 22 lipca. Kiedyś Święto Odrodzenia Polski.
Jerzy Bukowski: Jakiego odrodzenia? Święto Wedla po prostu. Tak żartowaliśmy, bo "22 lipca" nazwano w PRL Zakłady Przemysłu Cukierniczego w Warszawie. Słynne z wyrobów czekoladopodobnych. Wtedy to tak było - sacharyna zamiast cukru, kawa tylko bez kofeiny, towarzyszki bez seksu...
Nie świętował Pan?
Raz władza chciała, żebyśmy my, harcerze, zrobili defiladę. Ale odpowiedziałem towarzyszowi na stanowisku, że nie jestem aż takim fanatykiem Józefa Piłsudskiego, aby czcić 22 lipca 1917 roku, rocznicę jego aresztowania przez zaborców. Jezu, jak on się wkurzył...
Jak inni świętowali?
Było wolne od pracy, ale władza organizowała koszmarne akademie poświęcone "bohaterskim" przyjaciołom ze wschodu. Później przechodziło to w festyn. Rzucali wtedy towary deficytowe. Piwa można było się napić, kotleta zjeść, czekoladę. Nawet cytrusa. Żeby ludzi przyciągnąć. Tego dnia oddano do użytku Pałac Kultury i Nauki w 1955 i Trasę Łazienkowską w 1974.
Takie piękne święto żeśmy zlikwidowali?
Widzi pan. I o tak pięknej porze roku. Ale bardzo dobrze, że amputowaliśmy to paskudztwo z kalendarza. Grilla 22 lipca i tak można odpalić.