- W warunkach zabudowy, o które wystąpiło gimnazjum jest mowa o sali do ćwiczeń - mówi Tomasz Kołomyjski, radny "trzynastki". - Ale w rzeczywistości to hala sportowa! Wysoka na 13 metrów
i długa na 42 m, swoimi gabarytami dorównuje szkole - dowodzi.
Radny obawia się, że budynek zaburzy krajobraz Krzemionek. Te zaś są niezwykle cennym elementem dziedzictwa kulturowego Krakowa.
- Pamiętam, że kiedyś planowano budowę parkingu samochodowego tuż obok szkoły - przypomina radny. - I było wtedy wielu przeciwników, choć plac nie przesłaniałby widoku na skałę i fort św. Benedykta. Zawsze walczono o to miejsce i tak powinno pozostać - przekonuje.
Obawy radnego podziela przewodniczący rady dzielnicy, Jacek Bednarz. - Sala gimnastyczna jest potrzebna - przyznaje. - Kwestia tylko, czy w takich gabarytach. Mogą one zaburzyć krajobraz Krzemionek. Jeśli poważnie myślimy o iluminacji kościółka św. Benedykta, odsłonięciu go, oczyszczeniu skarpy z samosiejek, to duży budynek sprawi, że nie będzie efektu - dodaje.
Zwolenniczką budowy sali jest za to radna Jadwiga Frączek. - Na terenie Starego Podgórza nie ma sali do ćwiczeń z prawdziwego zdarzenia - przekonuje. - Boisko w klubie Korona jest w fatalnym stanie. Gdyby powstała sala, skorzystałyby z niej dzieci z dwóch gimnazjów: nr 34 i 35. Teraz ćwiczą na piętrze, a pod spodem odbywają się lekcje - argumentuje radna Frączek.
Jej zdanie podziela inna radna z Podgórza, Barbara Orłowska. Zauważa, że w planach zagospodarowania obszar ten jest określony jako strefa śródmiejska, a więc nadająca się pod zabudowę.
- Jeśli sala ma być wielofunkcyjna musi mieć odpowiednie gabaryty - twierdzi radna. - Co zmieni,
że będzie o metr niższa? Budynek nie przesłoni kościółka św. Benedykta i nie naruszy krajobrazu.
A walka o zachowanie widoku skały to gruba przesada - podsumowuje.
Radny Kołomyjski ma jednak jeszcze jedną obawę. - Budowa sali to mrzonka - stwierdza. - Przy obecnych problemach finansowych miasto nie wyasygnuje potrzebnej kwoty. Ale wz-ka dająca możliwość zabudowy terenu będzie. Jeśli kiedyś miasto sprzeda teren, deweloper będzie miał otwartą drogę dla swoich pomysłów - przewiduje.
Aby sala powstała, musi zyskać akceptację Jana Janczykowskiego, wojewódzkiego konserwatora zabytków. - Szkoła ma prawo do rozwoju - mówi Janczykowski.
- Trzeba jednak przeanalizować wpływ, jaki inwestycja będzie miała na widok. Budynek nie może być zbyt duży, by nie zdominował otoczenia - dodaje.
Większość Rady zaopiniowała inwestycje pozytywnie.
