https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Cały ten zgiełk. Są wśród nas wspaniali ludzie

Liliana Sonik
Aukcję organizują nauczyciele, rodzice i dzieci ze Szkoły Podstawowej w Ochojnie. Chcą pomóc zmagającej się z ostrą białaczką limfoblastyczną uczennicy tej szkoły. Szansą dla Liwii jest leczenie CART cells. Choć to metoda nowa, ze względu na spektakularne rezultaty została zatwierdzona przez Komisję Europejską.

Dla niewielkiej szkolnej społeczności choroba Liwii była traumą: wszyscy się tu przecież znają. Nie mogli Liwii - i jej rodziców - pozostawić samym sobie, w rozpaczy.

Potrzebne są pieniądze. Sporo pieniędzy. Kto wątpi w istnienie dobrych ludzi, niech zobaczy, jak na Facebooku rozwija się „Aukcja charytatywna - Pomóż LIWII w walce z białaczką”.

Zaangażowały się setki osób. Pełno tam wzruszających ofert. Ktoś wystawia zrobiony przez siebie tort. Ktoś inny oferuje profesjonalne czyszczenie samochodu. Jest „6 talerzy domowych faworków mojej żony, akurat pod karnawał”, a także „ profesjonalny przegląd i czyszczenie kotła gazowego” i voucher na czyszczenie klimatyzacji samochodowej ozonem. „Pani Halinka z Ochojna wykona 100 pierożków z mięsem, świeżutkie lub mrożone, wszystko do ustalenia ze zwycięzcą”...

Licytowane są smakołyki, zabiegi kosmetyczne, sesje fotograficzne, bilety do teatru, obrazy, ręcznie robione mydełka glicerynowe, sówki przytulanki, a nawet talerzyk porcelanowy przekazany na aukcję przez Antonia Tajaniego - przewodniczącego Parlamentu Europejskiego. Jest też masa książek, gier i zabawek, ale też przelot helikopterem.

Tyle zaangażowania i ofiarności wzrusza i porusza. Jestem dumna z mieszkańców Ochojna i całej gminy, bo w akcję włączyli się ludzie z sąsiednich miejscowości. Jednak doskonale zdaję sobie sprawę, że ta ogromna mobilizacja może się okazać niewystarczająca. Jeżeli ktoś z Państwa chciałaby Liwii pomóc, możliwe jest wsparcie finansowe za pośrednictwem Fundacji Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym „Kawałek Nieba” - tytułem „2037 pomoc dla Liwii Bąk”. Wspólnie, małymi gestami, możemy dokonać cudów.

Jadąc do tej szkoły, mijam peryferie Krakowa i oczom nie wierzę. Przedwiośnie jest okresem, gdy można czarno na białym zobaczyć, co niektórzy mają w głowach. Pobocza - zwłaszcza tam, gdzie w bezpośredniej bliskości nie ma domów - są dosłownie usiane śmieciami, które nasi rodzimi barbarzyńcy wyrzucali całą zimę. Nie chcę opisywać, co widzę, bo Czytelnicy mogą sobie to wyobrazić. Dość powiedzieć, że w pięknym krajobrazie nad Wilgą poniewierają się odpady, z którymi natura nigdy sobie nie poradzi: od pieluch po kawałki zderzaków. To estetyczne i ekologiczne świństwo.

Jak to możliwe, że obok siebie żyją wspaniali, ofiarni ludzie oraz dzicz? Bo przecież ci, którzy robią nam oborę, nie spadli z Marsa. Są gdzieś wśród nas, czują się bezkarni.

I tak, tego samego dnia, miałam dwa radykalnie różne doświadczenia. Zachwyt dobrem i obrzydzenie ordynarnym chamstwem. Od brzegu, do brzegu: najgorsze miesza się u nas z najlepszym. Pozostaje mieć nadzieję, że ludzi dobrej woli jest więcej.

POLECAMY - KONIECZNIE SPRAWDŹ:

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska