https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Chrzanów: amazonki pomagają kobietom przejść przez piekło choroby

Magdalena Balicka
Gustawa i jej córka Elżbieta zachorowały na raka w tym samym czasie. W chorobie wspierał je pan Marian
Gustawa i jej córka Elżbieta zachorowały na raka w tym samym czasie. W chorobie wspierał je pan Marian Magdalena Balicka
Rak piersi to nie wyrok śmierci. Dzisiejsza medycyna potrafi zdziałać cuda. W walce z chorobą potrzebne jest jednak wsparcie najbliższych i kontakt z tymi, którym udało się wygrać z nowotworem. Chrzanowskie amazonki pomogły już setkom takich kobiet.

49-letnia Elżbieta z Karniowic była załamana, gdy w ciągu jednego miesiąca lekarze wykryli złośliwego guza w pierści u dwóch najbliższych kobiet w jej rodzinie, matki i kuzynki. Prawdziwy koszmar zaczął się kilka tygodni później, gdy sama wyczuła u siebie podobne zgrubienie. To był rak. Kobiety przeszły horror, ale przetrwały chorobę.

- Najważniejsze, że od czasu amputacji piersi minął już rok, a my wciąż żyjemy - uśmiecha się czule do swojej córki pani Gustawa. Wspiera je pan Marian, mąż i ojciec.
- Mogłem stracić jednocześnie dwa największe skarby mego życia - wyznaje ze łzami w oczach. Wspólnie z nimi pokonał chorobę i w miniony wtorek obchodził z żoną 50. rocznicę ślubu.
- Cieszymy się z każdej chwili razem i doceniamy, że Bóg dał nam drugą szasnę - twierdzi zgodnie małżeństwo.

Choroba bardzo zbliżyła do siebie matkę i córkę. Jednak walka jeszcze się nie skończyła.
- Podobno po pięciu latach można uznać, że rak uśpił się na dobre. Niestety, niektóre kobiety mają nawroty choroby nawet po 12 latach - twierdzą kobiety.
- Bez wsparcia amazonek nie dałybyśmy rady. Lekarze wciąż za mało mówią o raku. Tylko kobiety, które przeżyły to samo, co my, mogą być wiarygodne. Dzięki nim odzyskałyśmy nadzieję, że wszystko będzie dobrze - przekonuje pani Gustawa.

Inna z amazonek to Katarzyna. Miała zaledwie 33 lata, gdy dowiedziała się, że ma raka piersi.
- Prosto od lekarza pobiegłam do pobliskiego parku i zaczęłam głośno płakać - wspomina Katarzyna. Nie mogła uwierzyć, że choroba dopadła właśnie ją.
- Nie docierało to do mnie. Myślałam, że taka choroba dotyka tylko starsze osoby - tłumaczy. - Nikt w rodzinie na to nie chorował - dodaje.
Wiecznie zabiegana kobieta niewiele czasu spędzała z mężem w domu. Jako przedstawicielka prężnie działającej firmy, poświęcała pracy każdą wolną chwilę. Nie miała czasu chorować nawet na grypę.
- Choć w telewizji trąbili o samobadaniu piersi, nigdy tego nie robiłam. Byłam pewna, że mnie to nie dotyczy - wspomina. Guzka w lewej piersi wykryła zupełnie przypadkowo, podczas przymiarki nowego biustonosza.

- Nie chciałam słyszeć o żadnej chemioterapii. Nie zgodziłam się na amputację piersi. Byłam młoda, piękna. Wolałam umrzeć niż przejść przez to piekło - opowiada ze łzami w oczach. Mąż Kasi przekonał ją jednak, że musi walczyć z chorobą.
Był dla niej oparciem. Uświadomił, jak ważna jest rodzina, której dotąd nie doceniała.
- Myśl, że mógłbym stracić żonę, doprowadzała mnie do rozpaczy - opowiada Andrzej, mąż Katarzyny. - Nie ważne są piersi i włosy. Ważne, że Kasia żyje i nadal się do mnie uśmiecha - pan Andrzej przytula czule ukochaną.

Minęły dwa lata, Kasia czuje się dobrze. Nie wróciła jednak do starej pracy. Dorabia na pół etatu w biurze rachunkowym.
- Rak otworzył mi oczy na świat. Nie jestem już samolubna. Teraz wiem, że w życiu najważniejsza jest miłość - Kasia odwzajemnia czuły uścisk męża.
Nie każda kobieta ma jednak przy sobie kogoś bliskiego. Są takie, które zupełnie same muszą stanąć oko w oko z chorobą. Chrzanowskie Stowarzyszenie Amazonek powstało właśnie po to, by im pomóc.
- Za moich czasów nie było w mieście nawet mammogafu. Nie mówiąc o grupie wsparcia - wspomina Anna Czyż, prezes chrzanowskich amazonek. Przezwyciężyła chorobę 12 lat temu. Twierdzi, że żyje tylko dzięki samobadaniu piersi.

- USG, a nawet biopsja wykazały, że mój guzek nie jest złośliwy - opowiada. Nie dawało jej to jednak spokoju i poprosiła lekarza o skierowanie na badanie mammograficzne do Krakowa. Tam potwierdziły się jej czarne przypuszczenia.
- Rozpaczałam, ale musiałam szybko wziąć się w garść. Miałam dwie małe córeczki. Było dla kogo żyć - przekonuje Anna.
Dziś dzieli się doświadczeniem z koleżankami, które nie do końca wiedzą, co je czeka.
Rak piersi atakuje rocznie ponad 10 tysięcy pań w różnym wieku. Choć tylko niewielki procent wykrytych guzków jest złośliwy, kobiety tak bardzo obawiają się choroby, że lekceważą samobadanie piersi. Tymczasem wczesne wykrycie raka, może uratować im życie.

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

.
Wszystkiego dobrego życzę. To wspaniałe, że nie wstydzicie się choroby, tylko pokazujecie innym, ze można pokonać raka. Super.
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska