Dzienna racja żywnościowa na jednego więźnia to 7,80 zł. Za te pieniądze kucharze są ponoć w stanie zrobić kulinarne cuda. - Sznyclem z ziemniakami i surówką nie pogardziłby zwykły obywatel.
A czasem trafi się nawet u nas schabowy - zauważa Robert Matyasik, rzecznik chrzanowskiej policji. Śniadania i kolacje także są niczego sobie. - Jajko na twardo, kilka plastrów sera, kiełbasy, spora porcja pieczywa - wylicza policjant.
O tym jak smakuje więzienne jadło w chrzanowskim "dołku" przekonało się od lutego już 72 rzezimieszków. Właśnie tylu przestępców zatrzymano w ciągu ostatniego miesiąca. - Głównie byli to złodzieje, włamywacze, pijani kierowcy. Zdarzali się jednak i przestępcy ścigani listem gończym - wymienia Robert Matyasik.
Niektórych mieszkańców Chrzanowa razi to, że policja tak dobrze karmi zbirów. - Ja o schabowym mogę zapomnieć, nawet w niedzielę nie stać mnie na taki rarytas - przekonuje Barbara Pietras z Chrzanowa. - Z sześciuset złotowej renty ledwo wystarcza na opłacenie czynszu i rachunków - dodaje kobieta.
Chrzanowscy policjanci tłumaczą jednak, że stawki żywnościowe są ustalane odgórnie i obowiązują w całym kraju. Twierdzą też, że uruchomienie izby zatrzymać w ich jednostce się opłaciło. Jak wyliczono tylko od lutego zaoszczędzono na transporcie więźniów, licząc jedynie koszty paliwa, blisko 3 tysiące złotych.
Konwoje bandytów do aresztu w Krakowie lub Jaworznie rujnowały jednostkę. - Każdorazowo konwój przemierzał 102 kilometry, to była ogromna strata pieniędzy - przyznaje Robert Matyasik. - Zyskaliśmy też na czasie.