Dla mieszkańców Libiąża, Trzebini i chrzanowskich sołectw oznacza to nie tylko stratę czasu, ale i pieniędzy. By dojechać do pracy i wrócić do domu, będą zmuszeni kasować aż sześć biletów dziennie! Zmiany wchodzą w życie 1 maja.
- Już teraz, żeby nie spóźnić się do pracy, wstaję o godzinie 4, zanim zacznie świtać - żali się Monika Mrowiec z Libiąża. Żeby dojechać do firmy w Katowicach, musi dwa razy się przesiadać. - Nie wyobrażam sobie kolejnej przesiadki w Jaworznie - denerwuje się libiążanka.
Piotr Kulik z Chrzanowa wraz z trzyletnią córeczką jeździ w każdy wtorek i czwartek do specjalisty w katowickim Ochojcu. Nie ma samochodu, więc podróżuje podmiejską "Jotką". - Czekanie na minibusa przy katowickim dworcu, którym dojedziemy do lecznicy to dla nas horror - opowiada rozżalony ojciec.
Zazwyczaj spóźnia się wtedy na połączenie do Ochojca i oczywiście mija go miejsce w kolejce do lekarza.
- Nie chcę więcej przesiadek - przekonuje mężczyzna. Podkreśla, że komunikacja miejska powinna zapewnić mieszkańcom bezpośrednie połączenia z Krakowem i ze Śląskiem.
Robert Maciaszek, członek zgromadzenia Związku Komunalnego "Komunikacja Międzygminna" w Chrzanowie uspokaja. - Jaworzno już pod koniec ubiegłego roku (kiedy porozumienie z ZK KM traciło moc - przypisek red.) upierało się przy skróceniu kursów linii J i S. Gdybyśmy się na to nie zgodzili, komunikacja ze Śląskiem przestałaby istnieć - podkreśla.
Dodaje, że pasażerowie zamiast kupować kilka biletów jednorazowych, będą mogli nabyć bilet 24-godzinny za 9 zł. Upoważni ich do jazdy wszystkimi liniami PKM w Jaworznie. Bilety okresowe nie podrożeją.
- Przesiadki także nie powinny być dla podróżnych zbyt męczące. Jaworznicki MPK zapewnił nas, że autobusy z Jaworzna do Katowic i Sosnowca będą podstawiane co pięć minut - zapewnia Maciaszek. Jego argumenty nie przekonują rozżalonych pasażerów.