Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chrzanów opłakuje 11-letniego Michałka

Magdalena Balicka
Gdyby na osiedlu był plac zabaw, dzieci nie musiałyby szukać atrakcji na drzewach
Gdyby na osiedlu był plac zabaw, dzieci nie musiałyby szukać atrakcji na drzewach Magdalena Balicka
Tragedia na chrzanowskim osiedlu Kolonia Fabryczna. W czwartek po południu podczas zabawy jedenastoletni Michałek powiesił się na gałęzi. Nie żyje. Mieszkańcy ogłosili osiedlową żałobę.

Chłopiec wraz z młodszym bratem wyszli na podwórko przed godziną 15. Pani Sylwia z bloku numer 8 widziała, jak dzieci biegają wokół drzew, kilkanaście metrów od bloków. Wspinali się na pień. - Śmiali się. Starszy gonił młodszego i na odwrót - wspomina kobieta. Pół godziny później usłyszała z mieszkania rozpaczliwy płacz sąsiadów. Wybiegła przed blok.

Chłopczyk prawdopodobnie zapętlił się w sznur, na którym bujał się na gałęzi. Stracił równowagę i spadł, dusząc się.
Na ratunek pierwszy przybiegł pan Andrzej, z bloku numer 8. O zajściu zaalarmował go jego syn, który zauważył Michałka. - Pan Andrzej długo próbował reanimować chłopca. Walczył do czasu przyjazdu karetki - relacjonuje pani Sylwia. Niestety mężczyzna nie zdołał uratować chłopca.

Krzysztof Kulczyk, który wezwał pogotowie ratunkowe, nie zmrużył oka całą noc. - Takiej tragedii jeszcze u nas nie było. To był taki miły i wesoły dzieciak. Nie wyobrażam sobie, jak będziemy dalej żyć po tej tragedii - opowiada wciąż roztrzęsiony mężczyzna.
Widział, jak Andrzej, mąż jego bratanicy, ściągał pętlę z szyi Michałka i jak mozolnie wykonywał sztuczne oddychanie. - Andrzej także nie spał w nocy. Przetrwał na środkach uspokajających. Z samego rana żona zawiozła go do psychologa - opowiada Krzysztof Kulczyk.

Zdarzenie widziała także Monika Błachut, mieszkająca kilka bloków od miejsca tragedii. Siedziała z córką na ławeczce, przed blokiem. - Widziałam, jak chłopcy wspinają się na drzewo. Potem odeszłam na spacer, a gdy wróciłam, pod osiedlowym laskiem zebrało się niemal całe osiedle - opowiada. Teraz będzie bała się spuścić z oka własną córkę w obawie przed najgorszym.
- To wszystko przez to, że na osiedlu nie ma placu zabaw dla dzieci. Gdyby było takie miejsce, ogrodzone i bezpieczne, maluchy nie szukałyby atrakcji na drzewach - przekonuje kobieta.

Robert Matyasik, rzecznik chrzanowskiej policji, przyznaje, że takiego nieszczęśliwego wypadku z udziałem dzieci w powiecie chrzanowskim jeszcze nie było. - O zajściu poinformował nas jeden ze świadków zdarzenia. Była godzina 15.30 - relacjonuje mundurowy z Chrzanowa. Wstępnie wykluczył udział osób trzecich. - Na drzewie wisiała lina, którą technicy zabezpieczyli do badań. Chłopczyk musiał się poślizgnąć. Obok była skarpa. Szczegółów jeszcze nie znamy - dodaje Matyasik.

Obecny na miejscu prokurator zlecił wykonanie sekcji zwłok, która powinna potwierdzić, że chłopiec zginął na skutek tragicznego wypadku.

Już w czwartek wieczorem w miejscu wypadku sąsiedzi ustawili krzyż z desek i zapalili znicze. Modlili się za duszę Michałka i jego rodzinę. - Serce się kraje na samą myśl, co muszą przeżywać rodzice chłopca. Będziemy ich wspierać - zapewniają sąsiedzi.

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska