"Aniołki z Babic" ruszyły na pomoc powodzianom
"Aniołki z Babic" tak okrzyknięta została grupa mieszkańców powiatu chrzanowskiego niezwykle mocno zaangażowana w pomoc powodzianom. Z pomysłem wyjazdu w tereny popowodziowe wyszła Paulina Kosowska.
Śledziłam od początku losy powodzian i wiele razy spotkałam się z taką informacją, że władze nie bardzo interesują się losami osób z wiosek, a bardziej skupiają się na pomocy w dużych miastach i pewnego dnia powiedziałam do męża, że mam ogromną potrzebę, by tam jechać i pomóc im osobiście. Bez zastanowienia podjęliśmy decyzję że organizujemy taki wyjazd - mówi pani Paulina.
Kolejnym etapem było ogłoszenie zbiórki najpotrzebniejszych rzeczy. Pan Mariusz Kosowski skontaktował się z koordynatorem z okolic Nysy, by poznać potrzeby mieszkańców. Po kilku dniach udało się zorganizować ciepły posiłek - 100 litrów żurku od firmy Megalo oraz 60 bochenków świeżego chleba od piekarni w Kwaczale. W działaniach wspiera ich także Ewelina Kopiejka ze stacji Moya Wygiełzów, która dostarcza im paliwo do busa.
Zebraliśmy również sporo żywności, chemii, sprzętu typu łopaty, grabie a nawet myjki ciśnieniowe i farby. Na miejsce wybraliśmy się w sumie w sześć osób - wspomina pani Paulina.

"Aniołki z Babic" w pierwszy wyjazd na popowodziowe tereny wyruszyły 24 września br. Dojechały do Głuchołazów, jednak w miasteczku było bardzo dużo ciężkiego sprzętu i wojska. Mieszkańcy pokierowali ich do jednych z najbardziej zniszczonych miejscowości poniżej Głuchołaz, czyli Bodzanowa i Rudawy. Faktycznie były bardzo zniszczone, na tamten dzień ludzie nie mieli prądu, wody oraz gazu. Druhowie z OSP zajmowali się pompowaniem wody oraz porządkami. Wojsko tylko porządkami. Ludzie przyjeżdżali z darami, zostawiali je i odjeżdżali.
Tam zajęliśmy się wydawaniem ciepłego posiłku, rozdawaniem chleba, pomocą dla mieszkańców. Zabraliśmy ze sobą głośnik i mikrofon przez który zwoływaliśmy ludzi na ciepły posiłek - mówi Mariusz Kosowski.
Na początku nie każdy chciał przyjąć pomoc i dary, ale gdy zatrzymali się przy domach i przez mikrofon zapraszali na ciepły posiłek coraz więcej osób zaczęło podchodzić. Zaczęli wzbudzać zaufanie wśród lokalnej społeczności.
Niektórzy tulili się i płakali z bezsilności, i braku sił. Serce pęka na pół, gdy widzi się to wszystko na własne oczy, gdy jest się tam i wspólnie przeżywa to z tymi ludźmi - dodaje pani Paulina.
W pierwszych dniach po tragedii mieszkańcy mniejszych miejscowości czuli się pozostawieni sami sobie. Miejscowi strażacy wskazali "Aniołkom z Babic" osoby, które najbardziej potrzebują pomocy. Ruszyli więc do starszej pani, Halinki. To co zastali w jej domu na długo pozostanie w ich pamięci.

Kupa gruzu, ziemi i wszystko, co przyniosła woda. Efekty naszej pracy po 8 godzinach było widać gołym okiem.
Najważniejsza nie była tam jednak praca... a to, że jesteśmy. Że miałyśmy termos z kawą i kanapki, że Pani Halina czuła, że nie jest sama. Przynajmniej tego dnia. Przekonaliśmy się, że czasem wystarczy usiąść obok i czyjąś dłoń zamknąć w swojej... wtedy nawet łzy smakują jak szczęście. Dla takich chwil warto żyć... - wspomina pani Iwona, kolejna z grupy z Babic.
Pomaganie jest niezwykle ważne i jak widać daje ogromną satysfakcję. "Aniołki z Babic" nie poprzestały na jednorazowej akcji. Do tej pory już trzy razy odwiedziły Bodzanów, a z każdą kolejną wizytą spotykają się z coraz większą wdzięcznością ze strony mieszkańców.
Najbardziej utkwiła mi w pamięci chwila, w której mała dziewczynka przytulała się do Mariusza. Ci ludzie potrzebują nie tylko wsparcia finansowego, ale też rozmowy i współczucia - podkreśla Roland Makowski.
W pomoc zaangażowała się także grupa wsparcia z Libiąża, która także zbiera dary i przekazuje "Aniołkom z Babic", by zawiozły je na popowodziowe tereny.


Bądź na bieżąco i obserwuj
- Kolejny kiosk Ruchu zamknięty. Zielona budka na Rynku w Trzebini stoi pusta
- Kopalnia Janina w Libiążu potężnie trzęsie okolicą. Mieszkańcy szykują protest
- Dziki grasują w centrum Chrzanowa. Ryją między blokami. Zobacz zdjęcia
- Juromania na Zamku Babice. Pokaz sów i niezwykła wystawa Marty Pietrzyk
- Odpust "Pod Czerwoną Jarzębiną" w skansenie w Wygiełzowie
- Powiat chrzanowski. Nagrodzono społeczników oraz organizacje pozarządowe