Chrzanów. Pijany operator dźwigu nie chciał zejść z żurawia. Rzucał butelkami w ratowników i straszył, że ma koronawirusa

FLESZ - Koronawirus. Rząd zaostrzył kwarantannę

64-latek w poniedziałek o godz. 18 po zakończeniu prac ekipę budowlaną nie chciał opuścić żurawia i zejść na dół. Wezwano zatem do pomocy straż pożarną, która o sytuacji powiadomiła kolejne służby - policję i pogotowie. Z uwagi, że mężczyzna znajdował się w żurawiu na wysokości 25 metrów niezbędną była pomoc specjalistycznej grupy ratownictwa wysokościowego z Krakowa.

- Mężczyzna stawiał opór, nie stosował się do poleceń. W pewnym momencie zaczął rzucać w strażaków butelkami - relacjonuje mł. asp. Iwona Szelichiewicz, rzecznik prasowy Komendanta Powiatowego Policji w Chrzanowie.

Strażacy musieli obezwładnić agresywnego mężczyznę, by móc go sprowadzić na dół. Wyczuwalna była od niego mocna woń alkoholu. Cały czas zachowywał się agresywnie i wulgarnie. W pewnym momencie zaczął krzyczeć, że ma koronawirusa. Później odwołał te słowa.

- Policjanci musieli jednak zachować wszelkie środki ostrożności i być ubrani w specjalne kombinezony ochronne, rękawiczki, maski i okulary - dodaje Iwona Szelichiewicz.

Mężczyznę zbadał lekarz, który nie stwierdził przeciwwskazań, by umieścić go w policyjnym areszcie. Pobrano mu krew do badań. Tam też spędził noc i trzeźwieje. Rano obudził się z dużym bólem głowy spowodowanym nie tylko nadużyciem alkoholu, ale również konsekwencjami, które go czekają. Ta najpoważniejsza to czynna napaść na funkcjonariuszy, za co grozi nawet do 10 lat pozbawienia wolności.

Pobierz bezpłatną aplikację Gazety Krakowskiej i bądź na bieżąco!
Oprócz standardowych kategorii, z powodu panującej epidemii, wprowadziliśmy do niej zakładkę, w której znajdziesz wszystkie aktualne informacje związane z epidemią koronawirusa.