- W ubiegłym roku szkolnym nie było miesiąca, by córce nie przepadło kilka lekcji z angielskiego - przekonuje pani Teresa, matka gimnazjalistki z chrzanowskiej "jedynki". - Nauczycielka albo była chora, albo miała urlop, albo opiekę nad dzieckiem - relacjonuje kobieta. Jej słowa potwierdza pani Ewa, która wraz z panią Teresą odwiedziły redakcję "Gazety Krakowskiej" w Chrzanowie (nazwiska do wiadomości redakcji).
- To nie do pomyślenia, by lekcje ciągle przepadały. Jeśli któraś z nauczycielek jest notorycznie chora albo coś jej wypada, dyrektor powinien zastąpić ją inną - grzmi pani Teresa. Z identycznym problemem zgłosiła się do nas matka dziewięciolatka z chrzanowskiej "trójki". - Zależy mi, by syn nauczył się języka, bo gdy skończy podstawówkę, zamierzamy wyjechać z mężem na stałe do Londynu - wyznaje nasza rozmówczyni. Niestety, na lekcje w szkole nie ma co liczyć.- W tym roku na razie przepadła tylko jedna godzina, ale obawiam się, że będzie jak przed rokiem, czyli zajęcia w kratkę - mówi matka.
W jeszcze gorszej sytuacji są uczniowie liceów, przed którymi matura z języka angielskiego.- Na korepetycje dla mojego syna wydałam przed rokiem krocie. Nauczycielka częściej była nieobecna niż na lekcji. Jak już zjawiła się w szkole, to zapowiadała kartkówkę z materiału, który uczniowie sami musieli sobie przerobić w domu - opowiada pani Marta, której syn w ubiegłym roku skończył I LO w Chrzanowie. Takie "lekcje" spędzali w bibliotece albo na korytarzu. - Czasem angielski mieli na ostatniej lekcji, więc wtedy szli o godzinę wcześniej do domu - zaznacza kobieta.
Dyrektorzy chrzanowskich szkół tweirdzą, że absencja anglistów wcale nie jest większa niż nauczycieli innych przedmiotów.
- Fakt, we wrześniu jedna z naszych nauczycielek angielskiego była aż tydzień na zwolnieniu lekarskim, ale staraliśmy się, by uczniowie w tym czasie mieli język obcy w innej, łączonej grupie - zaznacza Maria Dobrzyńska, dyrektor gimnazjalnej "jedynki" w Chrzanowie, dodając, że w jej szkole są trzy nauczycielki języka angielskiego. - Wszystkie z nich to młode dziewczyny, które mają małe dzieci. Zwolnienia lekarskie biorą głównie na opiekę nad ni-mi - mówi pani dyrektor przyznając, że właśnie w przypadku języka angielskiego jest największa rotacja wśród nauczycieli jej szkoły.
W podstawowej "trójce" dyrektor Elżbieta Urbańska zapewnia, że tak stara się organizować lekcje, by w razie nieobecności któregoś z anglistów zastępował go inny. - Mamy ich czterech, więc rzadko się zdarza, by dzieci szły do domu lub miały inne lekcje - twierdzi pani dyrektor. Identycznie tłumaczy się dyrekcja liceum "Staszica".
Pod kontrolą
Artur Pasek, zastępca dyrektora wydziału nadzoru pedagogicznego w Kuratorium Oświaty w Krakowie zaznacza, że obowiązkiem każdego dyrektora szkoły jest dopilnowanie, by z każdego przedmiotu była zrealizowana tak zwana podstawa programowa. - Jeśli nauczyciel języka angielskiego choruje w miejsce jego lekcji jest na przykład matematyka, wówczas, po powrocie anglisty do szkoły, zamiast matematyki powinien być angielski - tłumaczy Pasek przypominając, że język obcy jest obowiązkowy na egzaminie. Można też wymienić anglistę.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+