Czytaj też: Chrzanów. Pijany burmistrz wracał z imprezy, gdy wjechał w płotek. Miał 1,7 promila [WIDEO, ZDJĘCIA]
Chrzanowianie są wściekli, że szefa ich gminy nie stać na przeprosiny po tym, jak w niedzielę w nocy spowodował kolizję drogową jadąc autem po pijanemu. Policja zabrała mu prawo jazdy, bo miał aż 1,7 promila alkoholu w wydychanym powietrzu.
- Jak może aż tak nas lekceważyć? Ani słowa wyjaśnienia - denerwuje się Bogdan Molik z Chrzanowa. Uważa, że przez jego zachowania cierpi cała gmina. - Zamiast pracować nad uchwałami, planować inwestycje, on chowa głowę w piasek - dodaje mężczyzna. Im dłużej będzie zwlekał z przeprosinami, tym gorzej. - Najlepiej niech od razu poda się do dymisji - wtóruje Katarzyna Kubik z Chrzanowa.
Mieszkańcy nie szczędzą złośliwości pod adresem burmistrza, który pełni swój urząd od 8 grudnia ub. r. W miejscu, w którym Niechwiej uderzył autem w płotek, na skrzyżowaniu ulic Krakowskiej i Zielonej w poniedziałek wieczorem zapłonęły znicze.
- Ta krzyżówka powinna nosić imię Marka Niechwieja. Te znicze to symbol jego politycznego upadku - komentują miejscowi.
Do chrzanowskiego oddziału Redakcji "Gazety Krakowskiej" rozdzwoniły się telefony od osób, które twierdzą, że burmistrz zaszył się w Libiążu u swojej zastępczyni, Beaty Wątor. Wiceburmistrz Wątor dementuje te plotki. - To bzdura. Mieszkam z dziećmi i babcią. Nie wiem, kto mógł wymyślać coś tak absurdalnego - komentuje.
Czytaj więcej: Chrzanów. Po wypadku na gazie burmistrz Niechwiej zapadł się pod ziemię
Zobacz najświeższe newsy wideo z kraju i ze świata
"Gazeta Krakowska" na Youtubie, Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić!
Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail.
Zapisz się do newslettera!