Sieć dotarła co prawda wreszcie do miasta i sołectw, ale mieszkańcy nie kwapią się, by zrezygnować z przydomowych szamb.
- Skąd ja wezmę tysiąc złotych na przyłącze? - załamuje ręce pani Józefa z Luszowic. Przyznaje, że kanalizacja zaoszczędziłaby jej sporo kłopotów. Obawia się jednak zbyt dużych, comiesięcznych rachunków.
- Całe życie mam szambo, więc na starość nie będę niczego zmieniać. Niech młodzi korzystają - twierdzi kobieta. Przytakuje jej sąsiad z ul. Polnej w Luszowicach.
Tymczasem władze miasta podkreślają, że nie po to inwestowały wielkie pieniądze w skanalizowanie gminy, by nikt z niego nie korzystał.
- Regularne opróżnianie szamba kosztuje więcej od kanalizacji. Nawet podpięcie do sieci, które trzeba samemu sfinansować, szybko się zwróci - przekonuje Stanisław Dusza, wiceburmistrz Chrzanowa. Twierdzi, że z przyłączeniem ociągają się jedynie nieuczciwi mieszkańcy.
- Temu, który wylewa fekalia do ogródka sąsiada, na pewno niespieszno do płacenia za wywóz nieczystości - dodaje wiceburmistrz. Ostrzega mieszkańców, że mają tylko pół roku na podpięcie do sieci.
- Ci, którzy tego nie zrobią, mogą spodziewać się kontroli. Jeśli okaże się, że nie mają podpisanej umowy za wywóz ścieków, dostaną surową karę - podkreśla Stanisław Dusza. Dodaje, że za zanieczyszczanie środowiska grozi też sąd grodzki.