https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Co robimy z tak szczęśliwie odzyskaną wolnością?

Jerzy Surdykowski
Pojutrze minie rocznica 20 października 1956 roku, kiedy pod presją buntującego się społeczeństwa komunistyczne władze odstąpiły od stalinizmu, dokonały zmian na szczytach, a przede wszystkim dały ludziom więcej wolności, przez co Polska stała się przysłowiowym "najweselszym barakiem" w obozie zwanym dla niepoznaki "socjalistycznym".

Czy to tylko wspominki zmurszałego dziadka, którego edukacja polityczna zaczęła się - gdy miałem 17 lat - od październikowych wieców na Politechnice Gdańskiej? Dzisiaj październik 56 utonął w amnezji, a ulice - jakie tu i ówdzie nosiły upamiętniającą go nazwę - dawno zmieniły imiona na nowomodne. Nie był jednak Październik sporem między lepszymi a gorszymi komuchami jak chcą co zapalczywsi IPN-owcy; zaczęło się wtedy coś nowego, co zaowocowało pokojową rewolucją "Solidarności" i upadkiem reżimu w całym bloku.

Jeszcze bezpośrednio po wojnie resztki niepodległościowego podziemia toczyły skazaną na klęskę partyzancką wojnę z komunizmem. Jeszcze w czerwcu tego samego 1956 roku zbuntowani robotnicy Poznania chwycili za broń, aż ich zmiażdżono gąsienicami czołgów.

Tak samo, tylko bardziej krwawo, było jesienią na Węgrzech. Ale tej samej jesieni Polacy zrozumieli, że zbrojna walka przyniesie tylko daremny rozlew krwi, ale obywatelskie wiece pod hasłami zmian i rozluźnienia podległości wobec ZSRR przymuszą oczywiście nie do likwidacji ustroju, ale do uczynienia go bardziej znośnym.

Tak też się stało, choć interwencja wojsk sowieckich wisiała na włosku. Potem były dalsze kroki na tej drodze: szlachetny, acz nieudany marzec 1968, krwawy grudzień 1970, znów nieudany rok 1976 i wkrótce potem "Solidarność".

Choć 40 lat temu na Wybrzeżu palono komitety partyjne, to nikt nie chwytał porzuconej przez uciekających milicjantów broni i nie usiłował odwracać luf opuszczonych przez żołnierzy czołgów. Właśnie ten pokojowy, niezbrojny opór pokazujący Polsce i światu, że jesteśmy przeciwni narzuconemu ustrojowi, okazał się skuteczny: z kryzysu na kryzys rosła przestrzeń wolności, słabły represje.
Nawet nieudane zrywy przynosiły niewielkie zmiany na lepsze.Dziś, kiedy z górą 20 lat jesteśmy wolni, można pozwolić sobie na więcej wspomnieniowej radości. Przecież nie tylko skromne nadzieje z października 56 czy grudnia 70, ale znacznie ambitniejsze cele "Solidarności" zostały osiągnięte z nawiązką.

Upływający czas pokazuje jednak, jak wiele jeszcze przed nami i jak bardzo powinniśmy się spieszyć. W historycznym 1989 roku, kiedy upadał komunizm, zadaniem aż przerastającym nasze możliwości było wyjście z gruzów walącego się ustroju i dołączenie do Zachodu.

Dziś od dawna tam jesteśmy, ale jako uboższa i mniej zaawansowana cząstka świata ludzi bezpiecznych i bogatych. Zadanie dołączenia do grona najbogatszych i najsilniejszych państw Unii Europejskiej jest dziś równie mało realne, jak przed 20 laty uczynienie Polski normalnym krajem kontynentu. Ale jest do zrealizowania, choć nie za darmo i nie bez wysiłku.

Po osiągnięciu członkostwa NATO i Unii Europejskiej, reformatorski zapał kolejnych rządów wyraźnie przygasł. A może społeczeństwo się zmęczyło i chce mieć wreszcie spokój? Tymczasem na przebudowę Polski zbliżającą ją naprawdę do Zachodu mamy niewiele czasu.

Po roku 2020 skończy się dofinansowanie z funduszy europejskich, a już w nowym budżecie Unii, który zacznie obowiązywać po 2013 roku, będzie mniej pieniędzy. Co więcej, w trzeciej dekadzie XXI wieku wydatki na zmniejszenie emisji dwutlenku węgla staną się potężnym ciężarem. Mamy więc jedno tylko dziesięciolecie na przełomowe reformy. A co zrobiliśmy?

Ani rząd PiS, ani trzyletnie władanie Platformy nie zapisały się dobrze. Mamy coraz wyższe podatki, sztywną biurokrację, coraz mniej swobody gospodarczej, kiepskie szkoły, fatalnie rosnący dług publiczny. Zamiast porządkować prawo i wymiar sprawiedliwości, kolejne Sejmy produkują niedopracowane ustawy. Dyskurs publiczny to obelgi albo wygłupy, a nie konstruowanie programów. A rządy bajdurzą, że może nie jest dobrze, ale jest nieźle i będzie coraz nieźlej!

O jednym tylko celu trzeba zapomnieć, choć wciąż się marzy zakutym łbom: pracować jak w socjalizmie, zarabiać jak w kapitalizmie.

Wybierz prezydenta Krakowa.**Oddaj głos już dziś**

Zobacz co mają do powiedzenia krakowianom**kandydaci na prezydenta**

Brutalne zbrodnie, zuchwałe kradzieże, tragiczne wypadki. Wejdź na**kryminalnamalopolska.pl**

60 tysięcy złotych do wygrania. Sprawdź jak. Wejdź na**www.szumowski.eu **

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska