Tak było w poprzednich sezonach, taki scenariusz miała też pierwsza konfrontacja w bieżących rozgrywkach (w Oświęcimiu w tym sezonie krakowianie wygrywali 3:0, by przegrać 3:5). Tym razem też nie brakowało dramaturgii, a sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie. Nie minęła minuta, a goście już prowadzili, gola w 52 sekundzie zdobył Peter Tabacek w zamieszaniu podbramkowym. Po chwili poprzeczka uratowała Michaela Łubę od straty gola. Trzeba przyznać krakowianom, że są bardzo silni psychicznie.
Mecz nie układał się po ich myśli, stracili drugą bramkę, ale potrafili odpowiedzieć po 36 sekundach. Podobnie jak na kolejną stratę -po 42 s. Ale to co zrobili w trzeciej tercji zasługuje na uwagę. W ciąg 2 minut i 24 sekund zdobyli trzy gole, a w roli głównej wystąpił Filip Drzewiecki. Najpierw doprowadził do remisu, a potem asystował przy golu Adama Domogały. Ten kapitalnie zwiódł bramkarza i strzelił do pustej bramki. Swoich byłych kolegów (zanim poszedł do GKS-u Tychy, grał w Unii) dobił Mateusz Bepierszcz, który miał sporo miejsca i czasu pod oświęcimską bramką, by zdobyć gola.
Comarch Cracovia – Unia Oświęcim 5:3 (1:2, 1:1, 3:0)
Bramki: 0:1 Tabacek (Themar, Saur) 1, 0:2 Danecek (Gruszka, Vehmanen) 14, 1:2 Svec (Drzewiecki, Kruczek) 15, 2:2 Saur (Themar, Kiilhoma) 31, 2:3 Bepierszcz (Csamango, Vachovec) 32, 3:3 Drzewiecki (Sordon) 45, 4:3 Domogała (Drzewiecki, Svec) 47, 5:3 Bepierszcz (Vachovec, Csamango) 58.
Cracovia: Łuba – Kruczek, Sordon, Drzewiecki, Svec, Domogała – Rompkowski, P. Noworyta, Bepierszcz, Vachovec, Csamango – Musioł, Szurowski, Kamiński, Zygmunt, Brynkus – Gajor, Kamieniew, Sztwiertnia, Dziurdzia, Hołdowicz.
Unia: Fikrt – Jezek, Vahmanen, Gruszka, Danecek, Haas – Saur, Maciejewski, Themar, Kiilholma, Tabacek – Kowalówka, Gębczyk, Piotrowicz, Adamus – Paszek, M. Noworyta, Malicki, Wanat, Wojtarowicz.
Sędziował: Tomasz Radzik (Krynica-Zdrój). Kary: 6 – 10 min. Widzów: 500.