Cracovia. Andrzej Mikołajczyk: Cracovia będzie w środku tabeli

Jak zdrowie?

Właśnie mierzę sobie ciśnienie…

Ono mogło skoczyć, gdy oglądało się sobotni mecz Cracovii.

Okazuje się, że na Cracovię to trzeba chodzić na ostatni kwadrans meczu. Ale wydaje mi się, że sytuacja wygląda na wyklarowaną, jeśli chodzi o kandydatów do spadku, są to Górnik Łęczna, Warta Poznań i Bruk-Bet Termalica, Stal Mielec też nie jest najmocniejsza.

Napsuła jednak sporo krwi Cracovii w sobotnim meczu. Bardzo denerwujące są te mecze „Pasów”, w których trzeba odrabiać stratę dwóch bramek, tak było w spotkaniu z Górnikiem, tak było i teraz. Słyszę, że Cracovia pokazała charakter. Tak, ale trzeba przede wszystkim pokazywać umiejętności.

Charakter też się liczy w naszej lidze, opartej na przygotowaniu fizycznym.

Chciałbym wiedzieć, kto kupował tego Jugasa, Rodina, Loshaja, kto ich obserwował? Rodin się trochę rehabilituje, bo strzelił dwie bramki głową, ale nie można najpierw psuć, a potem naprawiać. To beznadziejna robota. Gra nieodpowiedzialnie w polu karnym, po co ciągnął rywala za koszulkę? To bez sensu.

Niepokojąca jest statystyka straconych bramek przez Cracovię, gorszy pod tym względem jest tylko Górnik Łęczna.

Na pewno musi to martwić, Hrosso też puszcza wszystko, co leci w bramkę. Drużynę buduje się od obrony, ale tego nie widać.
Cracovia za to poprawiła ofensywę, bo zeszły sezon wyglądał pod tym względem dramatycznie, ale dużo traci. Myśli pan, że to się zbilansuje?

Będzie środek tabeli, to wszystko, na co ją stać. Lepsze to niż drżenie o utrzymanie, jak w zeszłym sezonie.

Woli pan oglądać taki mecz z emocjami, np. 3:3 niż 0:0?

Niepotrzebne są takie emocje. Czytałem po meczu, że trener Probierz chwalił zawodników zagranicznych, że są związani z Cracovią. Od razu mi się przypomina skecz z kabaretu Tey, gdzie jest mowa o tym, że pracownicy byli bardzo związani z zakładem kasą zapomogowo-pożyczkową. Pasuje to do sytuacji, piłkarze są związani pieniędzmi z klubem. Cracovię to kochali Andrzej Turecki, czy ja. Ale takich ludzi już nie ma i nie będzie.

Dlaczego sceptycznie patrzy pan na możliwości zespołu? Jest przecież seria sześciu meczów podczas której „Pasy” odniosły trzy zwycięstwa i zremisowały trzy mecze.

Bo uważam, że obecne miejsce to wszystko, na co Cracovię stać. Zwycięstwa były wymęczone.

Poza tym z Piastem, które było efektowne.

Tak, ale Piast grał skandalicznie słabo. To Pelle van Amersfoort sam wygrał mecz. Potrafi zagrać fantastycznie, a potem nie zaistnieć. To inteligentny gracz. Dobrze, że strzelił te siedem bramek, bo są dzięki temu punkty. Za moich czasów był taki piłkarz Hubert Manowski, szczupły, też strzelał bramki z pola karnego. Pelle uderza ładnie, wewnętrznym podbiciem, płasko, ma mierzone uderzenia. To jedyny wyróżniający się piłkarz Cracovii. Trochę lepiej gra Alvarez, ale ciągle jest kontuzjowany.

Cracovia została z dwoma stoperami – Rodinem i Jugasaem. Nie za bardzo jest na kogo dokonać zmiany.

Mówi się, że Sadiković może być stoperem. Był Dytiatjew, a pozbyto się go lekką ręką. Wróci Jablonsky, ale on nie grał ponad rok, nie wiadomo, jak będzie się prezentował.

Młodzież Cracovii rokuje?

Knap gra nienajgorzej, Rakoczy jest niezły fizycznie i technicznie. Nikt szału nie robi, ale dobrze, że trener ich wpuszcza do gry.

Kibice mogą się podziewać przeciętnego sezonu, przeplatanego zwycięstwami i porażkami?

Tak, ale dobre i to. W zeszłym sezonie zagrożenie spadkiem było poważne. Powtarzam, środek to adekwatne możliwości tego zespołu. Nie ma co myśleć np. o pucharach, z czym do gości? Szkoda tylko, że te wyniki nie są na miarę możliwości Cracovii, klubu stabilnego finansowo, z dobrą bazą. Nie może to jednak jakoś zafunkcjonować.

Sportowy24.pl w Małopolsce