Miesiąc temu kontuzji w meczu ze Śląskiem Wrocław doznał Jakub Jugas. Miał pauzować 4 – 6 tygodni. Wrócił w trudnym momencie dla „Pasów”, bo ostatnio z powodu urazu wypadł Virgil Ghita, którego nawet nie było w kadrze meczowej. I Czech go zastąpił. To była jedyna zmiana w stosunku do ostatniego meczu. W kadrze znalazł się Mick van Buren, który opuścił dwa mecze z powodu kontuzji.
Mecz miał patriotyczną oprawę z okazji Święta Niepodległości. Żołnierze stanęli wzdłuż sektora z długą biało-czerwoną flagą, odśpiewano hymn narodowy. Na meczu byli obecni weterani i min obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz.
„Pasy” zaczęły bardzo intensywnie, mocno presując rywali. I w 5 min groźnie strzelał głowa Filip Rózga – uderzył jednak nad poprzeczką.
Goście byli bardziej konkretni. W 15 min wykonywali rzut wolny – pierwszy strzał Mateusza Maka odbił się od muru, ale poprawka była skuteczna. Mak znalazł lukę między piłkarzami „Pasów” i strzałem po ziemi z 14 m zdobył gola.
W 24 min Adam Zrelak przejął piłkę po błędzie obrońców Cracovii – strzelił na bramkę, ale za lekko i Ravas zdołał obronić ten słaby strzał.
Impet Cracovii, którym imponowała w pierwszych minutach osłabł zdecydowanie.
A goście robili swoje, w roli głównej znów wystąpił – Mak. Straszny błąd popełnił Jugas, który źle główkował do Andreasa Skovgaarda, którego uprzedził Mak, „objechał” Ravasa w sytuacji sam na sam i strzelił do pustej bramki.
„Pasy” były w fatalnym położeniu.
Wprawdzie od razu zaatakował Kallman, ale strzelał za lekko, w dodatku w nogi rywala.
W 3 min doliczonego czasu gry I połowy „gola do szatni” zdobył Mikkel Maigaard. Piłka odbiła się rykoszetem od Oskara Repki i zaskoczyła Dawida Kudłę.
Przed Cracovią stało ambitne zadanie – odrobienia strat. „Pasy” grały jednak bardzo nerwowo, wiele było strat piłki w środkowej strefie, po których katowiczanie groźnie atakowali.
W 60 strzelał Ajdin Hasić, ale nad poprzeczką. Po chwili trener Dawid Kroczek wzmocnił siłę ataku wpuszczając na boisko Micka van Burena. Ale po 2 min to goście zdobyli gola – pięknym strzałem z dystansu popisał się Adrian Błąd i piłka ugrzęzła w „okienku”. To wcale nie pobudziło krakowian. A to GKS grał świetny mecz. Mak ograł Jugasa i trafił w słupek, a dobitkę Sebastiana Bergiera wreszcie w dobrym stylu obronił Ravas. Była 64 min. Hasić od razu chciał odpowiedzieć, ale Dawid Kudła okazał się lepszy. W „Pasach” brylował Maigaard i Duńczyk popisał się pięknym strzałem w „okienko”.
Gospodarze znów złapali kontakt. I rozpoczęła się pogoń krakowian za wynikiem. Miejscowi grali szybko, ale mało dokładnie. W 88 min główkował Kallman, ale Kudła popisał się interwencja na wysokim poziomie. Sędzia doliczył 5 minut. I po dograniu Bartosa Biedrzyckiego Benjamin Kallman zdobył gola na 3:3. Na trybunach zapanował szał radości. To 10 gol Fina w tym sezonie. Ale gospodarze nie mogli się ucieszyć bo w 7 min doliczonego czasu gry Sebastian Milewski strzałem z 5 m pokonał Ravasa, zapewniając zwycięstwo katowiczanom.
Cracovia – GKS Katowice 3:4 (1:2)
Bramki: 0:1 Mak 15, 0:2 Mak 39, 1:2 Maigaard 45+3, 1:3 Błąd 62, 2:3 Maigaard 70, 3:3 Kallman 90+2, 3:4 Milewski 90+7.
Cracovia: Ravas – Jugas (71 Al-Ammari), Hoskonen, Skovgaard – Kakabadze, Sokołowski (81 Bochnak), Maigaard, Olafsson (71 Biedrzycki) – Rózga (60 Van Buren), Hasić – Kallman.
GKS: Kudła – Czerwiński, Jędrych, Klemenz, - Wasielewski, Kowalczyk, Repka, Galan – Mak (83 Milewski), Błąd – Zrelak (27 Bergier).
Sędziowali: Damian Sylwestrzak (Wrocław) oraz Jakub Winkler (Toruń), Adam Karasewicz (Wrocław). Żółte kartki: Sokołowski (29), Ravas, Al-Ammari (90+8), Hoskonen (90+8) – Klemenz (50), Bergier (52), Mak (82), Błąd (90+8). Widzów: 10 679.
