Do piątkowego meczu krakowianie przystąpią bez Marcina Budzińskiego, który podkręcił staw skokowy. Kontuzja nie jest ciężka, być może piłkarz będzie mógł być brany pod uwagę przy ustalaniu kadry na kolejne spotkanie. Nie zagrają też kontuzjowani ostatnio Marcin Kuś, Krzysztof Danielewicz i Krzysztof Nykiel. - Będziemy musieli trochę żonglować składem - zapowiada trener Cracovii Wojciech Stawowy. - Czekają nas bowiem dwa trudne mecze w ciągu kilku dni, a trzeba będzie zestawić optymalną jedenastkę.
Naturalnym zastępcą Budzińskiego powinien być Vladimir Boljević, który zdobył bramkę w spotkaniu z Podbeskidziem, co dało "Pasom" sygnał do ataku i do wygrania tego spotkania. - Na treningach "Władek" grał też jako wysunięty napastnik - opowiada Stawowy. - Może się bowiem okazać, że trzeba będzie dać odpocząć Dawidowi Nowakowi.
Jeśli chodzi o sytuację w drugiej linii, to jest rywalizacja, za Budzińskiego może grać nie tylko Boljević, ale też Łukasz Zejdler czy Sebastian Steblecki. Jeszcze nie wiem, kto zastąpi "Budzika". Nawet gdyby był w pełni sił, to nie jest powiedziane, że mógłby być pewny występu. Mecz z Podbeskidziem nie był bowiem dla niego taki, jakbym oczekiwał. A wracając do Boljevicia, to miał on słabszy okres, ale zniósł dobrze to, że przegrał rywalizację. Pracował solidnie na treningach. Jest mocny psychicznie, w ostatnim meczu strzelił bramkę, miał asystę, to dobry moment dla niego, by zacząć taki etap, jaki miał w I lidze, gdy seryjnie zdobywał gole.
Stawowy od kilku spotkań musiał dokonać też zmiany w obronie. W miejsce kontuzjowanego Kusia desygnował Sławomira Szeligę, który dobrze radzi sobie na prawej obronie. - Występuję tu z konieczności, ale kiedyś grałem na tej pozycji - mówi kapitan "Pasów". - To inna gra niż w środku pola, ale próbuję się przestawić. To trener decyduje, gdzie mam grać i muszę się dostosować.
Szeliga to były piłkarz Widzewa, ale od lat grający w Cracovii. - Znam dobrze obecnego trenera łodzian Rafała Pawlaka, graliśmy razem - mówi Szeliga. - Wspomnienia są, ale wiadomo, że sentymentu już nie będzie z mojej strony.
"Pasy" po raz pierwszy w tym sezonie wygrały dwa mecze z rzędu i od razu awansowały do czołowej ósemki. - Cieszę się, że jesteśmy nad kreską - mówi szkoleniowiec Cracovii. - Od nas zależy, czy zadomowimy się na stałe w tym gronie, czy też będziemy na huśtawce. Metodą, która prowadzi do stabilizacji, są zwycięskie serie.
Widzew Łódź to zespół z końca tabeli, zajmuje dopiero 15. miejsce. Wszystkie punkty, jakie zdobył w tym sezonie - 11, wywalczył na swoim boisku. Ma w swych szeregach świetnie spisującego się napastnika Eduardsa Visnakovsa, autora siedmiu bramek. - Trzeba uważać na braci Visnakovsów - podkreśla Stawowy. - Aleksejs grał przecież w Cracovii - i na pewno będzie miał sporą motywację, by się przypomnieć. Nie patrzymy na miejsce, jakie zajmuje rywal.
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+