Śląsk się skompromitował
„Pasom” ciężko idzie w spotkaniach z zespołami z dołu klasyfikacji, ale ze średniakiem, jakim są wrocławianie, powinno im być łatwiej. Krakowianie dwa tygodnie temu ograli Stal Mielec 2:1 u siebie, by potem przegrać w Gliwicach z Piastem w takich samych rozmiarach.
Zanim o krakowianach, dwa słowa o Śląsku, bo nie można przejść obojętnie wobec kompromitacji, której udziałem byli wrocławianie. W ćwierćfinale Pucharu Polski nie sprostali bowiem II-ligowemu KKS Kalisz, ulegając mu na wyjeździe 0:3. Śląsk zagrał może nie w optymalnym składzie, ale w mocnym, na boisku byli piłkarze tej klasy co John Yeboah czy Erik Exposito. Gospodarze od 67 minuty grali w dziesiątkę po czerwonej kartce dla Mateusza Gawlika, a i tak dominowali.
Nie zdzierżył więc szkoleniowiec wrocławian Ivan Djurdjević, który nie przebierał w słowach:
- Obsr... zbroję i wyszło, jak wyszło. Jeszcze nie widziałem tak obsr... swojego zespołu. Wstyd roku. Musimy ten wynik wziąć na klatę. Dopiero w drugiej połowie dokonaliśmy zmian, ale biliśmy głową w mur. To, co się wydarzyło, jest niewytłumaczalne.
Rzeczywiście, trudno to wytłumaczyć, choć nie takie wpadki były w Pucharze Polski.
- Wynik Śląska to spora niespodzianka, bo choć KKS gra dobrze, to różnica była rzeczywiście zaskakująco duża – mówi były piłkarz Śląska i komentator stacji Canal + Remigiusz Jezierski. - Śląsk sobie po prostu nie poradził, było to zasłużone zwycięstwo II-ligowca. Atmosfera na pewno się zagęściła.
Tym trudne to do pojęcia, że w ostatniej kolejce ekstraklasy Śląsk odprawił Lecha Poznań 2:1 po golach Exposito i Yeboaha. Wiosną wrocławianie spisują się przeciętnie – po wpadce w derbach z Zagłębiem Lubin 0:3, potrafili wygrać w Szczecinie z Pogonią 2:0, ale też ulec Widzewowi na wyjeździe 0:1, czy zremisować z Koroną 1:1. Gole dla niego strzela wiosną wyłącznie wspomniany wyżej duet.
Cracovia faworytem
„Pasy” muszą się zrehabilitować za wpadkę w Gliwicach (1:2).
- Jako były piłkarz mogę stwierdzić, że sprawy motywacyjne są na dalszym miejscu – mówi Jezierski. - Wielu upatruje zbyt wiele w motywacji, dla mnie liczy się przede wszystkim forma, dyspozycja dnia. To, że głowa chce, to co z tego? Czy piłkarze Śląska zlekceważyli KKS, nie chcieli awansować? Nie, po prostu na boisku okazało się, że są dobrym rywalem. Dla Cracovii to raczej dobry wynik i materiał do analizy, dlaczego Śląsk zagrał tak słabo?
Do krakowskiego meczu dojdzie cztery dni po spotkaniu pucharowym, nie powinno to mieć znaczenia w kontekście zmęczenia zawodników Śląska.
W „Pasach” musi pauzować z powodu nadmiaru kartek Paweł Jaroszyński, pozostali są do dyspozycji trenera Jacka Zielińskiego.
Cracovia, chcąc utrzymać się w czołówce, a przypomnijmy, że do trzeciej lokaty traci tylko 4 punkty, musi takie mecze jak ten najbliższy wygrywać. Siłą drużyny jest fakt, że aż 8 zawodników zdobywało w tej rundzie gole. Brak zdecydowanego lidera wiosną, ale z drugiej strony szkoleniowiec może liczyć na wielu piłkarzy, którzy mogą zapewnić bramkę.
Cracovii w ostatnich latach gorzej grało się ze Śląskiem u siebie, z trzech ostatnich meczów wygrała tylko jeden, notując też remis i porażkę.
- Cracovia wcześniej miała patent na Śląsk w meczach u siebie – przypomina Jezierski. - Wrocławianie łatwiej motywują się na mocniejsze zespoły, a jedzie np. do Mielca, Krakowa i ma problem z regularnością formy. Dla mnie Cracovia będzie faworytem tego spotkania.
