Coraz więcej Polaków w pierwszym składzie
Cracovia zagrała z zespołem, który bardzo odważnie stawia na Polaków i przynosi mu to efekty. Najlepszych transferuje za granicę za niezłe pieniądze. "Pasy" też chciałby iść tą drogą, ale przyjęły inny model budowy zespołu - oparty na zagranicznych zawodnikach. Kontuzje i zakażenia koronawirusem zmusiły jednak trenera Michała Probierza do głębszego sięgnięcia po rodzimych zawodników. W pierwszej jedenastce pojawiło się ich aż czterech - Karol Niemczycki, Dawid Szymonowicz, Patryk Zaucha, Filip Piszczek, a polskie obywatelstwo ma też Michael Gardawski. I co? Ten zespół funkcjonował bez strat na wyniku. Był bliski wygranej. Może to jest najwłaściwsza droga do sukcesu?
Karol Niemczycki coraz pewniejszy
Karol Niemczycki, bramkarz "Pasów", zagrał najlepszy mecz, odkąd trafił do zespołu z ul. Kałuży. Wybronił w przynajmniej kilku bardzo trudnych sytuacjach. Jego wielką zaletą jest wygimnastykowanie, świetnie reaguje na linii. Gdy przed tygodniem usłyszał, że nie zagra, a potem na skutek choroby Lukasa Hrosso wszedł jednak do bramki, podziałało to na niego mobilizująco. Może taki bodziec był mu potrzebny, bo we wcześniejszych meczach spisywał się przeciętnie.
Pelle bardzo uniwersalny
Gdy zespół dopadają kłopoty personalne liczy się to, by mieć jak najwięcej piłkarzy, którzy są uniwersalni, mogą grać na wielu pozycjach. Przykładem jest Pelle van Amersfoort - zawodnik, który zwykle operuje między drugą linią, a atakiem. Może spełniać się też z powodzeniem jako klasyczny rozgrywający lub defensywny pomocnik. Gra też nieźle w ataku. W spotkaniu z Lechem wystąpił na skrzydle, bo Cracovia ma kłopot z obsadą tej pozycji i spisał się bardzo przyzwoicie, zdobył gola. Gdyby Cracovia miała więcej takich piłkarzy, trener Michał Probierz miałby mniejszy ból głowy.
